Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

wtorek, 25 grudnia 2012

No to lecę!

źródło: airfrance.us

Dwa dni urlopu = osiem dni wolnego? Postanowiłam wykorzystać tę okazję i zobaczyć w końcu Edynburg, do którego ciągnie mnie od paru lat. Do zobaczenia w nowym roku!

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Tag - Liebster Blog


Otagowała mnie Joanna - Dziewczyna z kotem, której serdecznie dziękuję.


Zasady (które zaraz złamię):
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

Pytania, jakie otrzymałam:
1. Czym kierujesz się z reguły przy zakupie kosmetyku - reklamą, ceną, opiniami innych, składem, firmą? 
Od wielu miesięcy głównie opiniami blogerek albo własnym widzimisię - tu ma duże znaczenie skład, jeśli kosmetyk jest pielęgnacyjny. Reklama jest kompletnie nieistotna.
2. Czy masz jakąś pasję, a może jest jakaś dziedzina, którą się mocno interesujesz? 
E, nie, raczej nudna jestem - lubię czytać książki, oglądać filmy i seriale, słuchać muzyki, podróżować. Nic ekstrawaganckiego. W dzieciństwie byłam bardziej interesująca - grałam na pianinie, uczyłam się esperanto itp. :D
3. Ulubiony styl wnętrzarski? 
Nie mam, nie oglądam, nie pożądam.
4. Książka i/lub film, do którego lubisz wracać w okresie jesienno-zimowym?
Niezmiennie powtórzę, że lubię wracać do "Nigdziebądź" Neila Gaimana, ale pora roku nie ma tu znaczenia. Jeśli znajdę czas na powtórki (tyle nowości czeka...), obejrzę "To właśnie miłość".
5. Twoje największe odkrycie kosmetyczne (może być tegoroczne, może być wcześniejsze). 
Śmiesznie tani płyn do higieny intymnej Facelle Sensitive - jeszcze o nim napiszę :) - odkryty dzięki blogom włosomaniaczek.
6. Czy masz jakiś pielęgnacyjny "sekret" na okres jesienno-zimowy? Do czego przywiązujesz największą wagę w tym okresie? 
Staram się szczególnie dbać o skórę dłoni, która w tym czasie pęka aż do krwi, ale żadnego sekretu jeszcze nie odkryłam. Jeśli temperatura spada poniżej -10, zmieniam krem do twarzy na tłusty i nie obchodzi mnie, że gorzej wyglądam.
7. Czy składy kosmetyków są dla Ciebie ważną kwestią? Czy zwracasz uwagę na to, czy są testowane na zwierzętach, mają ekologiczne certyfikaty, czy jest to dla Ciebie raczej kwestia drugorzędna?
Od jakiegoś czasu staram się częściej kupować kosmetyki ekologiczne, o bardziej naturalnych składach. Na studiach wybierałam firmy nietestujące, potem jakoś odpuściłam temat - ale coraz częściej myślę o tym, żeby znów wprowadzić sobie taki reżim.
8. Czy zdarzyło Ci się kupić kosmetyk wyłącznie ze względu na ładne opakowanie? :) Jeśli tak, to jaki?
Ostatnio błyszczyk Tony Moly Cherry Princess :)
9. Wolisz życiową spontaniczność czy jesteś raczej z tych planujących?
Różnie bywa...
10. Z jakimi zapachami kojarzy Ci się jesień?
Dym.
11. Jaka jest Twoja największa zaleta i największa wada?
Zaleta - yyyyy...
Wada - tu łatwiej, np. lenistwo, niesystematyczność, prokrastynacja.


OK, to by było na tyle. Nie wymyślam swoich pytań i nie taguję, myślę, że w tym czasie świąteczno-noworocznym nikt nie miałby czasu na odpowiedzi.

A żeby nie było tak zupełnie nie w klimacie - proszę bardzo, oto jedna z moich ulubionych świątecznych piosenek - znacie?

sobota, 22 grudnia 2012

Orly - Meet Me Under The Mistletoe

Nie mam zbyt dużo zielonych lakierów (nie jestem fanką), ale ten musiałam mieć. Zastanawiałam się jeszcze nad Glittering Garland od China Glaze, ale po obejrzeniu porównania zrobionego przez Sabbathę zdecydowałam się na Orly. Nałożyłam trzy warstwy dla absolutnej pewności braku prześwitów. Skóra dłoni ekstremalnie wysuszona przedświątecznym sprzątaniem i zmywaniem poprzedniego mani (na Glitter All The Way nałożyłam Ring In The Red i Pizzazz, więc namaczanie pod folią aluminiową musiało być długie).




środa, 19 grudnia 2012

China Glaze - Glitter All The Way

Jestem generalnie aświąteczna, ale parę lakierów ze świątecznych kolekcji pokazać mogę (i chcę). Dziś Glitter All The Way z tegorocznej Chinkowej kolekcji Holiday Joy. Baza bezbarwna, brokat zielony, złoty (w kierunku żółtego), fioletowy (w kierunku różowego) i czerwony. Brakowało mi tu niebieskiego, więc na środkowym palcu podkład stanowi Gwiazdor Colour Alike, ale jednak bardziej mi się podoba Glitter All The Way solo. Czyli tak - na wszystkich palcach oprócz środkowego są dwie warstwy Chinki, a na środkowym jedna warstwa Gwiazdora plus jedna warstwa Glitter All The Way. 







Widać spore prześwity i wiem, że lepiej wyglądałyby trzy warstwy, ale a/ śpieszyłam się piekielnie, a z większej odległości jest OK; i co istotniejsze b/ okazało się, że nawet firmie China Glaze czasem przytrafia się felerny pędzelek. Oto moja miotełka - bardzo dobre usprawiedliwienie, nieprawdaż :D


poniedziałek, 17 grudnia 2012

Pożyczone od Mamy: OPI - I Pink I Love You

Lakier pochodzi z 2009 roku z kolekcji Fairytale Bride. Bardzo przejrzysty róż opalizujący na fioletowo.  Nałożyłam trzy warstwy i spokojnie mogę stwierdzić, że mam wrażenie niepomalowanych paznokci. Lakier kompletnie nie mój (zresztą nie jest mój), poza tym mam pożółkłą płytkę i nieładne, nierówne białe końcówki, nie czuję się więc w nim komfortowo :) 





piątek, 14 grudnia 2012

Colour Alike - Zmierzch

Mój wczorajszy manicure ozdobiony naklejkami zakończył się niespodziewanym fiaskiem (topcoat zmasakrował naklejki, co odkryłam dopiero w pracy - tuż po pomalowaniu wszystko było OK), musiałam więc ubiegłej nocy szybko narzucić coś nowego i padło na Q 116, czyli Zmierzch. To fiolet, ale bardzo, BARDZO ciepły - a wolę po stokroć te chłodne. Ładny jest, pięknie błyszczy, przyciąga uwagę, ale jednak nie wiedzieć czemu mnie drażni; może po prostu zaczyna mi się PMS ;)
Warstw standardowo dwie. Trafiłam dziś przypadkiem na swatche Zoya Hope i wyglądają na bardzo podobne.




środa, 12 grudnia 2012

Lioele - Blue Purple

Ten lakier kupiłam w czasie mojej szaleńczej fazy na kosmetyki azjatyckie (kto nie czytał, może zajrzeć tutaj). Pierwsza przesyłka niestety nie dotarła, eBayowy sprzedawca zachował się profesjonalnie/przyzwoicie i przysłał mi drugi egzemplarz (pytając najpierw, czy wolę zwrot pieniędzy czy ponowną wysyłkę). Za buteleczkę mieszczącą 15 ml lakieru zapłaciłam 20,21 PLN.
Kolor jest bardzo Milkowy, podobny do lakieru MD Professionnel 350, który już pokazywałam. Lioele jest nieco cieplejszy, ale różnicę widać głównie wtedy, gdy oba lakiery się rozwarstwią - z MD oddziela się niebieska warstewka, a z Lioele różowa :).
Wrażliwcom może przeszkadzać intensywny zapach/smrodek, ja na szczęście całkiem lubię takie rozpuszczalnikowe klimaty. Najistotniejsze w lakierze Lioele jest to, że wystarczyło mi nałożenie jednej warstwy! Przez to mam ochotę na inne kolory, mimo że nie wiadomo czy krycie byłoby równie dobre. No i mam już sporo kremowych lakierów, więc chyba jednak się powstrzymam...




poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rimmel - Velvet Rose

Miałam dziś ochotę na coś spokojnego, wybrałam więc brudny róż od Rimmel. Kiedyś, bardzo dawno temu, gdy miałam dosłownie pięć lakierów na krzyż, odcień tego typu zawsze stał u mnie na półce i był często używany :) (pozostałe kolory, gdyby ktoś był ciekawy: biały, czarny, srebrny i krwiste bordo :D).
Pędzelek z gatunku tych bardzo szerokich, niestety wciąż nie umiem nim się posługiwać. Nałożyłam dwie warstwy, ale już po jednej bez wstydu można iść do ludzi.



 o proszę, tutaj jedna warstwa

i tu też jedna :)

Nie chcę zapeszać, ale poniedziałek upływa mi fantastycznie - w pracy czas minął szybko i bez większych problemów, a zaraz idę do kina na "Frankenweenie" :). 
Życzę wszystkim miłego wieczoru (a zwłaszcza moim 150 obserwatorom :-*)!

piątek, 7 grudnia 2012

China Glaze - C-C-Courage



Lakier z kolekcji inspirowanej Czarnoksiężnikiem z Oz - straszliwie lubiłam czytać te książki, jak byłam młodsza! Kupiony przeze mnie częściowo z powodu koloru (wciąż mam fazę na fiolety), a częściowo dla nazwy - mogę go teraz używać przed wydarzeniami wymagającymi zwiększonej dawki odwagi :)
Dwa powyższe zdjęcia z topcoatem, poniżej jeszcze bez. Trzy warstwy (chociaż wystarczą porządnie nałożone dwie) na każdym paznokciu z wyjątkiem środkowego palca - na nim mam dwie warstwy OPI Siberian Nights plus jedną warstwę C-C-Courage, bo chciałam porównać efekt - jednak bardziej podoba mi się Chinka solo.



wtorek, 4 grudnia 2012

Smitten Polish - You're Turning Violet, Violet

Noelie, czyli autorka tego lakieru opisuje go jako "several shades of purple holo glitter, plus dark blue holo glitter, suspended in a purple base". Jest absolutnie olśniewający, skomplementowało go kilka osób i przypuszczam, że gdyby dzień był bardziej słoneczny, komplementów byłoby jeszcze więcej :). Jednak pod względem klimatu lakier bardziej wpasowuje się w mrok i ponurą pogodę. Na zdjęciach może zbytnio wpadać w granat, ale to idealnie zimny rodzaj fioletu - mój ulubiony :)
Nałożyłam dwie dość grube warstwy (na kciuki trzy). Chciałam dać jedną warstwę na Metallic Purple Kleancolor, ale gdzieś mi chwilowo zginął...
Najpierw zdjęcia w dzisiejszym nieśmiałym słońcu - z topcoatem (dwiema warstwami - niestety wciąż jest wyczuwalna chropowatość).




Poniżej zdjęcia z wczoraj tuż po pomalowaniu, bez topcoatu, w oślepiającym świetle żarówy:





Dawno już nie słuchałam Closterkellera, ale pod wpływem tego lakieru momentalnie przypomniała mi się jedna z moich ukochanych piosenek - to jest właśnie ten kolor, ten klimat...

niedziela, 2 grudnia 2012

DDD - potrzeby i pokusy :)


Jeśli jest jeszcze ktoś, kto o Dniu Darmowej Dostawy nie słyszał, to wszystko ma opisane tutaj. Ja niestety łapię się na haczyk i niecierpliwie czekam, zachowując jednak resztki umiaru. W tym roku zamierzam kupić:
niezbędniki:
- dwa kremy z kwasami firmy Bandi (OK, pójdą do zapasów, ale są mi potrzebne)
- krem pod oczy z retinolem (absolutna konieczność, poprzednik już się kończy)
- woda micelarna do demakijażu SO'BIO etic (dla porównania z Sensibio)
zachcianki:
- kostki do masażu Bomb Cosmetics (mam jedną i przepadłam, chcę więcej)
- żele pod prysznic Born to Bio, SO'BIO etic i Bentley Organic (do zapasów jak nic, ale cholernie mnie kuszą)
- suchy olejek do ciała SO'BIO etic (mam ostatnio obsesję na tle tego rodzaju kosmetyku, a i cena przystępna)

Jak widać, rządzi firma SO'BIO etic, dotychczas mi nieznana i odkryta przypadkiem podczas losowego przeglądania sklepów biorących udział w DDD. Mam nadzieję, że mnie nie rozczaruje :)
Dziwne, ale po przemyśleniach postanowiłam nie zamawiać żadnego lakieru Golden Rose z serii Jolly Jewels. I tak mam dużo brokatów i czekam na kilka kolejnych :)
A jak Wasze kosmetyczne potrzeby i pokusy - czekacie na DDD czy go ignorujecie?


sobota, 1 grudnia 2012

Listopadowe zużycia/zakupy

No i proszę, już mamy grudzień - czas leci błyskawicznie...pod względem zakupów kosmetycznych byłam w listopadzie bardzo grzeczna, odpychając od siebie wszelkie pokusy z wyjątkiem lakierowych - ale o tym za chwilę. Najpierw jak zwykle kronika zużyć :)


- dwa żele pod prysznic Le Petit Marseillais, miód/lawenda i słodkie migdały. Dobrze się pieniły, ładnie pachniały - przy ich niskiej cenie (nie pamiętam, ale poniżej 2 euro) za 400 ml pozostaje mi tylko żałować, że są niedostępne w Polsce, chętnie wypróbowałabym inne wersje zapachowe.
- L'Occitane migdałowy olejek pod prysznic - uwielbiam, pięknie pachnie, świetnie się pieni i pozostawia odżywioną skórę - kiedyś zapewne powtórzę zakup, ale cena mocno odstrasza (obecnie w sklepie internetowym 72 PLN za 250 ml)
- Facelle Sensitive płyn do higieny intymnej - od ostatniego wyjazdu to będzie mój niezbędnik urlopowy. Wielofunkcyjny - myłam w nim włosy, twarz, całe ciało i prałam ciuchy :). W warunkach domowych dochodzi mu dodatkowe zadanie prania pędzli. Przypuszczalnie będę kupować stale, ciekawi mnie też wersja Fresh.


- Yes To Carrots maseczka relaksująca na włosy i skórę głowy - używam na zmianę wielu masek i odżywek, dlatego nie umiem ocenić dokładnie działania żadnej z nich - ale ta była w porządku :)
- Tołpa wyszczuplający krem-żel antycellulitowy - jego też nie ocenię, za rzadko używałam robiąc długie przerwy. Zresztą i tak nie wierzę w skuteczność kosmetyków antycellu, po prostu lepiej się czuję, gdy je stosuję :D
- Nubian Heritage krem do rąk Indian Hemp & Haitian Vetiver - opisany tutaj bardzo pozytywnie. Z pewnością zakupię kolejne wersje zapachowe!
- Gloria regenerująca maska do włosów - jak wyżej przy maseczce Yes To Carrots, nie ocenię działania ale lubiłam ją, włącznie z zapachem :)


- Beauty Without Cruelty maseczka nawilżająca - zrecenzowana przeze mnie o tu, absolutnie doskonała i muszę ją znów kiedyś kupić :)
- Virtual odżywka do brwi - chciałam używać na dzień do utrwalenia brwi, ale ciągle o niej zapominałam. W końcu mi spadła i opakowanie jak widać na zdjęciu pękło, wyrzucam więc prawie nienaruszoną zawartość. Muszę poszukać zamiennika!
- Tisane balsam do ust - byłam bardzo ciekawa długo wyczekiwanej wersji w sztyfcie, ale dużo lepiej wspominam słoiczek.

No i to by było na tyle, chociaż mogło być jeszcze więcej - mam jednak zgubny zwyczaj porzucania końcówek kosmetyków na rzecz nowości. Staram się z tym walczyć, ale łatwo nie jest :)

I na koniec jak zwykle zakupy, w listopadzie wyłącznie lakierowe! Jak już napisałam, byłam wyjątkowo grzeczna i nie skusiła mnie nawet 40-procentowa Rossmannowa zniżka na kolorówkę :)
Moje nowe piękności:


- China Glaze Glitter Goblin, Glitter All The Way, Pizzazz, C-C-Courage, pękacz Oxidized Aqua
- Orly Purple Pleather, Amour Silver Stars i Flormary wygrane u Dominiki z Wyznań Kosmetykoholiczki: DuoChrome DC05 i Pretty P05 - jeszcze raz dziękuję :-*
- magnes China Glaze z kolekcji Magnetix II -kupiony z powodu kółeczek; tak, dobrze widzicie, a raczej nie widzicie. Nie ma go na zdjęciu - upchnęłam go w jakieś bardzo dobre miejsce i nie mogę znaleźć :D

Życzę wszystkim miłego grudnia!

czwartek, 29 listopada 2012

Orly - Androgynie

Androgynie to lakier z ubiegłorocznej kolekcji świątecznej Orly, w końcu doczekał się debiutu na moich paznokciach. W żelkowej czarnej bazie pływa mnóstwo drobnego brokatu i trochę większych sześciokątów - te większe lubią zostać w butelce lub na pędzelku; jak już udało mi się umieścić ich całkiem sporo na etapie drugiej warstwy, to przy warstwie trzeciej czarna baza je znów zatopiła sprawiając, że są mniej widoczne niż bym chciała. Ale i tak jest śliczny, a malowało się super wygodnie :)





poniedziałek, 26 listopada 2012

Candy Lacquer - Fruit Squares

Owocowe kwadraty - w bezbarwnej bazie pływa brokat pocięty na mniejsze i większe kwadraciki żółte, czerwone, zielone, pomarańczowe i fioletowe. Nakładać trzeba uważnie, bo zsuwa się z pociągnięciem pędzelka - jedna warstwa wydawała mi się za skromna, więc dołożyłam metodą "pacnięć" drugą i gdzieniegdzie przedobrzyłam.
Lakier podkładowy to Butter London Diamond Geezer. 





środa, 21 listopada 2012

Art Deco - 125

Buuu, nie bawię się tak :(
W Chince Below Deck z poprzedniej notki widziałam kiedyś więcej fioletu, a w dzisiejszym bohaterze znacznie więcej niebieskości. Owszem, zawsze był szaroniebieski, ale patrząc na niego od dwóch dni widzę najczęściej szarość...
Zakochałam się w tym lakierze po obejrzeniu u Sabbathy i niedługo potem pojechałam do drogerii Douglas specjalnie po niego. Lakiery Art Deco mają dość okrutną cenę - w internetowym Douglasie aktualnie 29,90 PLN za 6 ml, ale ten musiałam mieć. Przy odrobinie uwagi wystarczy jedna warstwa, u mnie są dwie. Aparat widzi go tak jak trzeba, mój mózg niestety nie :(

 światło sztuczne

światło "dzienne", typowo jesienne