Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

piątek, 31 maja 2013

Wygraj lakier Models Own - przypomnienie

źródło zdjęcia: https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10150701142949211&set=a.10150701142294211.404342.139325339210&type=3&theater

Jeszcze do północy możecie dać sobie szansę na zdobycie jednego z trzech lakierów Models Own. Miałam to przypomnienie umieścić wcześniej, ale nieoczekiwanie musiałam wyjechać na ponad tydzień i dopiero wczoraj wróciłam. Wszelkie szczegóły i zasady opisane są tutaj - klik.
Zapraszam i życzę powodzenia!

wtorek, 21 maja 2013

Bell Glam Night Sparkle - 01

Lakier pochodzi z limitowanej kolekcji Glam Night Sparkle przygotowanej przez Bell na karnawał 2012. Nie wiem, czy była łatwa do kupienia - ja swój egzemplarz dostałam w prezencie :). W buteleczce zdecydowanie bardziej czerwony, na moich paznokciach bardziej różowy. Nie jestem pewna, czy brokat jest srebrny czy różowo-czerwony, bo zatopiony jest w żelkowej bazie, która może nadawać mu kolor - ale chyba jednak różowo-czerwony. Pięknie błyszczy :)
UPDATE: zmywanie prawdę Ci powie...właśnie go zmyłam i brokat jest jednak srebrny :). Zmywanie bez użycia metody foliowej poszło całkiem bezproblemowo.
Byłam mile zaskoczona komfortem malowania - lakier ładnie się nakładał, pierwsza warstwa wyschła błyskawicznie, być może to samo zrobiłaby druga, ale nie wyobrażam sobie życia bez warstwy wysuszacza, dlatego nałożyłam Poshe. 
Na poniższych zdjęciach dwie warstwy jeszcze bez Poshe, światło sztuczne.





A tu, jak można łatwo się domyślić, światło dzienne (tuż po burzy), lakier już z Poshe.



Ładny? Mnie się podoba, poza tym jak już pisałam - zaskoczyła mnie pozytywnie jakość tego lakieru. Do tej pory miałam chyba tylko ze dwa lakiery Bell (w tym jeden z Biedronki), właściwie ich nie kupuję...chyba dlatego, że nie mają nazw - lubię ciekawe nazwy lakierów :)
Miłego dnia!

niedziela, 19 maja 2013

Zakupy z okruchem dobra


źródło grafiki: www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/795681,PAH-rozpoczynamy-akcje-pomocy-dla-Syryjczykow

Stronę pajacyk.pl na pewno znacie i przypuszczam, że większość z Was tam nieraz kliknęła - lub klika systematycznie. Ale czy wiecie, że Polska Akcja Humanitarna ma też swój internetowy sklepik? Generalnie zachęcam do odwiedzenia strony sklepiku klik i do pooglądania wszystkiego. Dochód ze sprzedaży każdej rzeczy przeznaczony jest na różne szlachetne cele - walkę z kryzysem żywnościowym w Afryce Wschodniej, budowę studni i ujęć wodnych w Sudanie, dożywianie dzieci, zwiększenie dostępu do edukacji dzieci i dorosłych w najbiedniejszych krajach świata itd.
Ja odkryłam sklepik jakoś przypadkiem w lipcu zeszłego roku i kupiłam dwie koszulki. Ale tak czułam, że tam wrócę i znowu coś wybiorę, bo poprzednio zignorowałam biżuterię :). Kolejne zamówienie przyszło do mnie w miniony piątek i tak oto do mojej biżuteryjnej kolekcji doszły dwie pary kolczyków :)

Trzecia para jest prezentem dla koleżanki.

Biżuterii jest duży wybór, są też śliczne bransoletki i naszyjniki - klik.

Szukasz prezentu dla dziecka? Są książki, zabawki, ołówki, długopisy, koszulki...ja niedługo ujrzę po raz pierwszy mojego przyszłego chrześniaka, mam nadzieję że miś mu się spodoba...


Koszulki są dobrej jakości i dokupiłam kolejne dwie. Razem wyglądają tak (zignorujcie proszę fakt, że są niemiłosiernie wygniecione):


Jeśli chociaż jedna osoba spośród Was dowiedziała się o sklepiku PAH ode mnie i kupi tam kiedyś chociaż jedną rzecz - ten wpis spełnił swoje zadanie :)

niedziela, 12 maja 2013

Kwietniowe zużycia/zakupy

Raport tym razem mocno spóźniony z powodu długiego weekendu :)
Trafiają do kosza:


Babydream für Mama emulsja przeciw rozstępom. Kupiłam dla zapachu, który b. lubię i z rozpaczy, że w kolejnych Rossmannach nie mogłam wtedy znaleźć olejku i balsamu do kąpieli. Używałam jako balsam do całego ciała. Niestety dość długo się wchłania mażąc się na biało, więc nie planuję powtórnego zakupu. Poza tym mocniejszy zapach ma olejek i to jemu będę wierna.
Facelle Sensitive płyn do higieny intymnej - mój ukochany niezbędnik wielofunkcyjny, w domu stosowany głównie jako szampon. W czasie promocji cenowej robię zapasy :)
Babydream Kopf-bis-Fuß żel do mycia ciała - któraś z kolei butelka, stosuję do mycia dłoni. Uwielbiam, ale następnym razem kupię dla odmiany płyn do kąpieli, ten w litrowej butelce.
Possibility Sweet Cinnamon Twist Szampon-Żel-Balsam 3w1 - przeciętny żel pod prysznic, nic szczególnego. Dość ładnie pachniał cynamonem. Główna zaleta to cena - 8,50 PLN za 525 ml.
AVA aktywny koncentrat wyszczuplający (talię, brzuch, pośladki, uda). Sprzedano mi go na pograniczu daty ważności, pod koniec używałam więc do całego ciała. Nieładny zapach zniechęca mnie do ponownego zakupu. Stosowałam niezbyt systematycznie, więc działania wyszczuplającego nie zarejestrowałam (zresztą i tak w to nie wierzę :))
- Balea sól do kąpieli stóp trawa cytrynowa & mięta - saszetka na dwukrotne użycie. Rzadko używam soli do kąpieli, byłam więc mile zaskoczona odświeżającym działaniem na stopy. Muszę kupić coś podobnego.
SO' BIO etic suchy olejek do ciała - opisany tutaj. Dla mnie super i właśnie przymierzam się do kupna kolejnej butelki.


- Kryolan puder sypki Anti-Shine. Opakowanie 30 g, więc pod koniec byłam już mocno znudzona. Matował mnie niestety nie na tak długo jak inne użytkowniczki (sporo pozytywnych recenzji), ale winię tu raczej stosowane pod niego filtry przeciwsłoneczne.
- MAC podkład Pro Longwear SPF 10 - kupiłam już kolejne opakowanie, co oznacza że go lubię. Zamierzam jednak nadal szukać podkładu-ideału :)
- Iwostin Sensitia maseczka nawilżająco-odżywcza - lubiłam ją (recenzja tutaj) i zużyłam kilka opakowań. Ale straciłam sympatię do firmy po tym, jak zaczęli zmniejszać pojemności niektórych kosmetyków pod płaszczykiem zmiany opakowań. Dlatego teraz wybieram inne maseczki.
- Korres masło do ust guava - pamiątka z Grecji, cudowny zapach, przyzwoite właściwości pielęgnacyjne. Nakładany w zbyt dużej ilości dawał lekki biały film, więc stosowałam głównie na noc i żałuję, że nie wybrałam wersji z kolorem. Może następnym razem :)

I raport zakupowy. W kwietniu całkiem skromnie, a na pierwszy plan wysunęło się włosomaniactwo :D. Mam nadzieję, że za jakiś czas moje włosy zaczną to doceniać i się odwdzięczą...


- Seboradin Niger balsam do włosów przetłuszczających się, skłonnych do wypadania. Po pierwszym zastosowaniu stwierdzam, że nie powtórzę zakupu z powodu zapachu - wprawdzie ulatnia się z suchych włosów, ale na mokrych b. czuć tymol, a ja go wyjątkowo nie znoszę.
- Seboradin maska przeciw wypadaniu i przerzedzaniu się włosów - ta z kolei pachnie milutko :)
- Bioetika maska nawilżająca
- STAPIZ Sleek Line maska Repair & Shine
- olej kokosowy BIO PLANETE - tym razem trafiłam na pachnący olej, rzeczywiście czuć ciasteczka-kokosanki (chociaż rozumiem tych, którzy określają ten zapach jako "spocony kokos"). Ja jestem zakochana, kolejny hit wielofunkcyjny - do ciała, dłoni, twarzy, włosów. 
- Lactacyd emulsję do higieny intymnej razem z chusteczkami dostałam w pracy.
- Differin krem - kolejna tubka. Na razie stosuję ostrożnie, maksymalnie trzy razy w tygodniu, więc mało się łuszczę.


I skromne zakupy lakierowe - z kolekcji GDN Colour Alike: Gdański blues, Neptun, Daleko do Sopotu? i Za zielone.
Zakupy majowe będą dużo liczniejsze, mam więc nadzieję, że i z zużyciami nie będzie najgorzej...

wtorek, 7 maja 2013

Rozdanie - przygarnij Modelkę (jedną z trzech) :)


W miarę krótko i na temat:
- do zgarnięcia jeden z trzech lakierów Models Own ufundowanych przeze mnie: brokatowy Boogie Nights, pastelowy Blueberry Muffin lub neonowy Pink Punch.

Jak wziąć udział w losowaniu nagród?
- musisz być moim publicznym obserwatorem (zapraszam nowe osoby :))
- puść wodze fantazji i opisz krótko swój wymarzony lakier do paznokci - kolor/kolory, wykończenie, i co najważniejsze - jak by się nazywał?
- napisz, którą Modelkę wybierasz. Moi dotychczasowi obserwatorzy otrzymują dodatkową szansę, więc mogą wybrać dwa lakiery lub jeśli zdecydują się na jeden - wezmą udział w jego losowaniu dwukrotnie.
- można się zgłaszać do 31 maja 2013 do północy. Wyniki postaram się ogłosić 2 czerwca. Zwycięzcy mają 5 dni od ogłoszenia wyników na napisanie do mnie maila, jeśli tego nie zrobią - losuję kolejną osobę. Lakiery wysyłam na teren Polski. Uff, chyba wszystko jasne :)?

W komentarzu pod tym postem proszę o wpis według szablonu:
(w pierwszym zdaniu wybierz właściwą opcję i proszę tu o uczciwość - to łatwo sprawdzić, a osoby mijające się z prawdą wykluczam z losowania)
- Obserwuję od dawna/od teraz jako ... 
Mój wymarzony lakier... 
Wybieram lakier...

Zapraszam i powodzenia !!!

niedziela, 5 maja 2013

Migawki z Liverpoolu



Wskrzeszam bloga :). Nie było mnie tu prawie miesiąc, pozdrawiam tych, którym mnie brakowało :-*
Niestety nie spędziłam całego tego czasu w Liverpoolu, jedynie kawałek długiego weekendu...powiedzmy niecałe cztery dni. Jak zwykle po podróży nie mogę się oprzeć chęci wrzucenia garści zdjęć. Blogerka Sorbet (pozdrawiam!), przez której bloga właśnie się przeżeram (bo mam coraz większe skłonności do kupowania kosmetyków cruelty-free), zwróciła mi uwagę, że mało opisuję, więc postaram się dziś trochę powspominać również werbalnie :)


Jak na lotnisko imienia Johna Lennona przystało, na ścianach witają nas cytaty z piosenek. A na zewnątrz stoi żółta łódź podwodna. Na każdym kroku trafiamy na puby/hotele o nazwach związanych z The Beatles. Wróciłam więc z niezłomnym postanowieniem przypomnienia sobie całej dysko- i filmografii :)


Pierwsze zaskoczenie książkowe - w uliczce handlowej stoi "drzewko", w którym można dokonać wymiany książki (głównie chick lit). Niestety żadnej nie miałam, więc tylko pooglądałam i poszłam dalej...


Widok na rzekę Mersey.


Tu z kolei widok na miasto - rzeka z tyłu, po bokach Albert Dock i Museum of Liverpool.


Pierwsze spotkanie z odjechanym zwierzątkiem Superlambanana :). Spotkałam ich kilka, więcej można poczytać o nich np. tutaj. Do kupienia są też rozmaite gadżety z nimi, breloczki itp. Nie tylko Beatlesami Liverpool żyje :)

Przemknęłam przez Museum of Liverpool (wstęp wolny) i najbardziej urzekła mnie instalacja "Liverpool Doors" - tu spędziłam najwięcej czasu. O drzwiach można poczytać tu.






Ostatnie spojrzenie na muzeum :)


Moje drugie zaskoczenie książkowe. Mało czytam po angielsku (delikatnie rzecz ujmując) i do "normalnych" księgarni w ogóle nie wchodziłam, natomiast sporo czasu spędziłam w charity shops typu Oxfam czy British Heart Foundation - książki, które oglądałam, kosztowały od 1 do 3 funtów. Kupiłam na początek jedną, a potem trafiłam na to miejsce ze zdjęcia. Zupełnie przypadkiem tuż obok miałam hotel :). Początkowo planowałam wziąć trzy książki, ale nie mogłam się powstrzymać i wyszłam z pięcioma. Na szczęście nie przekroczyłam limitu bagażu. Jeśli ktoś chce poczytać o tej inicjatywie, to zapraszam tu.


Przez cały mój pobyt świeciło słońce, dopiero ostatni dzień przed wylotem był zachmurzony i wyjątkowo wietrzny (akurat gdy miałam ochotę posiedzieć dłużej nad rzeką...)


To mój nowy ukochany sklep, zwłaszcza dział spożywczy. Obkupiłam się w mieszanki ziaren i orzechów (korzystając z promocji "drugie opakowanie za pół ceny"), trochę słodyczy i dwa słoiczki witaminy B12 (skuszona promocją Penny Sale, czyli drugie opakowanie za pensa). Ach, i kosmetyki Dr. Organic... już tęsknię za tym sklepem :D


A to wejście do "mojej" knajpki. Mam teraz nowy rytuał przed podróżami i szukam w internecie lokali wegańskich. W Liverpoolu znalazłam Egg Cafe, szczęśliwym trafem mieszczącą się o jakieś dwie minuty drogi od mojego hotelu. To miejsce lakto-owo-wegetariańskie, ale mają też potrawy wegańskie. Bardzo sympatyczna atmosfera i żałuję, że byłam tam tylko trzy razy :) (dwa razy na obiedzie i raz na cieście bananowym i kawie).

No i to tyle! Oczywiście to nie wszystko, co robiłam i widziałam...Jako wzorcowa turystka m.in. obejrzałam też muzeum The Beatles Story. Pozwiedzałam też sklepy odzieżowe i kosmetyczne - tam też kupiłam co nieco, ale o tym może innym razem :)