Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

wtorek, 31 stycznia 2012

Golden Rose Classics Metallic - 10

Kolejny lakier kupiony w czasie Dnia Darmowej Dostawy. Niespecjalnie znam się na wykończeniach, ale według mnie metallic to jest tylko z nazwy, tak naprawdę to delikatny duochrom. Fiolet przechodzi w brązowo-złoty odcień, najlepiej to widać na obrzeżach butelki. Nałożyłam dwie warstwy, ale myślę, że lepiej wyglądałby po trzech. Ostatnie zdjęcie w cieniu.





niedziela, 29 stycznia 2012

Colour Alike - Diskorelaks

Coraz bardziej kocham holograficzne lakiery, a jeszcze rok temu nie zdawałam sobie sprawy z ich istnienia :)
Pierwszy, jaki przedstawiam, pochodzi z najnowszej kolekcji Q i najłatwiej go kupić przez internet. Wygląda całkiem nieźle już po jednej warstwie, jednak oczywiście lepiej nałożyć dwie. Dwa paznokcie pokryłam bazą do holo, a dwa zwykłą - nie ma różnicy w nakładaniu i wyglądzie lakieru. Ostatnie zdjęcie w cieniu.
Na Facebooku pojawiła się informacja, że Barbra od 4 lutego wprowadza podwyżki, więc jeśli ktoś planuje zakupy, rozsądnie będzie je zrobić jak najszybciej.




czwartek, 26 stycznia 2012

Douglas - Elena

Jak już zapewne wiecie, perfumerie Douglas wypuściły własną linię lakierów do paznokci - Absolute Nails. Buteleczki mają pojemność 11 ml i kosztują 25 PLN, wystawione są też testery. Tę dużą "zakrętkę" trzeba zdjąć i pod spodem jest malutka odkręcana, na wzór Chanel - osobiście tego nie lubię, podobnie jest w Butter London; zazwyczaj usiłuję odkręcić tę nakładkę i dopiero potem przypominam sobie, że się nie da :)
Nr 12 to Elena - szary metallic z drobinkami, według mnie trochę lepiej wygląda po trzech warstwach niż po dwóch. Drobinki są zielone i wykonałam wiele fotograficznych prób usiłując to uchwycić, jednak z mizernym efektem. Poza tym widać ślady pędzelka, ale  nie w szczególnie rażący sposób. Generalnie dość mi się podoba :)
Na pierwszym zdjęciu kolejno trzy-trzy-dwie-dwie warstwy.


Poniżej trzy warstwy i próby uwidocznienia zielonych drobinek z pomocą lampy błyskowej.



wtorek, 24 stycznia 2012

Virtual - City Gray

Jestem ostatnio dość zdołowana, humor poprawia mi głównie serial "The Big Bang Theory", który parę dni temu zaczęłam w końcu oglądać. Dlatego dziś znowu szarość - z serii Virtual Street Fashion. Dwie warstwy, wygodnym pędzelkiem maluje się bardzo przyjemnie. Szczerze mówiąc, myślałam, że w nazwie jest literówka, ale potem się dokształciłam i wiem już, że "gray" to szary w amerykańskim angielskim, a "grey" - w brytyjskim.

niedziela, 22 stycznia 2012

Kleancolor - Firework

pierwszej notce o lakierach Kleancolor wspomniałam o ich brokatowych topach, a hatsu-hinoiri i Paramore skomentowały, że chętnie by je zobaczyły. Oczywiście zanotowałam to sobie w pamięci, ale chciałam się do tego porządnie przygotować - porobić zdjęcia na co najmniej kilku bazach, najlepiej w słońcu i cieniu, żeby dokładnie zaprezentować ich urodę. Mamy jednak ciemny czas zimowy, a hatsu-hinoiri delikatnie się przypomniała pod postem o Black Magic, zatem przedstawiam jedyne swatche Firework, jakie dotychczas zrobiłam :D. Może jeszcze kiedyś do niego wrócę w dłuższej notce.
Firework to chyba najbardziej znany brokat z tej firmy. Przejrzałam teraz kilka blogów i jego baza opisywana jest jako przejrzysta, jest też parę swatchy na niebieskich lakierach i wyglądają one wciąż na niebieskie. Niestety  moja wersja ma bazę żółtawą i zmienia kolor pod spodem, co niezmiernie mnie irytuje, a efekt widać poniżej. Znacie na pewno śliczny Colour Alike Niebieski Ptak? No to zobaczcie, jak zielenieje pod wpływem Firework.  




To dwie warstwy Niebieskiego Ptaka, jedna warstwa Firework i (wnioskując z białych końcówek) wysuszający top Seche Vite lub Poshe, już nie pamiętam. Firework nakłada się świetnie, brokat nie zostaje w butelce/na pędzelku (jak to czasem bywa i wtedy trzeba się trochę napracować, żeby nałożył się na paznokcie), jedna warstwa daje super efekt. Gdyby nie żółtawa baza, byłby idealny. A ponieważ trochę mnie denerwuje, moim ulubionym (jak dotąd) topem Kleancolor jest Starry Meteor. Posiadam też Silver Star i naprawdę kiedyś je pokażę. Na razie, kto ciekawy, może zajrzeć na forum klubu lakierowego i obejrzeć dwa mizerne zdjęcia dwóch w/w topów. Musicie w wyobraźni wyostrzyć zdjęcie Starry Meteor lub uwierzyć mi na słowo, że jest genialny :D
A mnie kuszą kolejne topy Kleancolor...

sobota, 21 stycznia 2012

Models Own - Black Magic

Po prostu czarny kremowy lakier. Nie nosiłam go solo (jeszcze?), jest dla mnie bazą pod brokaty. Nakładało się go niezbyt dobrze, zwłaszcza drugą warstwę, trochę się ciągnął w smołowato -asfaltowym stylu - może powinnam dłużej odczekać po pomalowaniu pierwszej warstwy.



środa, 18 stycznia 2012

Barry M - Block Orange

Fantastyczny żelkowy lakier, soczyście pomarańczowy - polubiłam go od pierwszego spojrzenia. Najlepiej wyglądają trzy warstwy. Kolor kojarzy mi się z konfiturą pomarańczową. Nazwa - z uniformami amerykańskich więźniów, nie jestem pewna czy o to chodziło twórcom.





wtorek, 17 stycznia 2012

Rimmel - Green Grass

Lakier z serii I Love Lasting Finish. Buteleczki mieszczą 8 ml lakieru, kupiłam kiedyś kilka zwabiona promocją "3 w cenie 2" w sieci drogerii Boots. Nr 260 - Green Grass, czyli jak sama nazwa wskazuje - żywy, intensywny zielony kolor, bardzo wiosenny, kryjący po dwóch warstwach. Nazwa trafna - kiedy poszłam "w nim" do pracy, koleżanka stwierdziła patrząc na moje paznokcie: "ładny, taka zielona trawa" :D



niedziela, 15 stycznia 2012

Kleancolor - Metallic Purple

Jeśli będziecie robić pierwsze (lub kolejne) zamówienie lakierów Kleancolor, nie zapomnijcie zerknąć na gamę Metallic. Ja kupiłam tylko jeden, ale moje lakierowe uzależnienie się nasila i czuję, że niedługo znowu odwiedzę pewien amerykański sklep. Metallic Purple to genialny fiolet z masą srebrzystych drobinek, w dodatku wystarcza nałożenie jednej warstwy.



Odkryłam właśnie, że mogę powiększyć fragment zdjęcia :)


sobota, 14 stycznia 2012

Vipera Jumpy 162

Lakiery Vipera  z serii Jumpy są małe - 5,5 ml; tanie - ja kupowałam na Allegro po 3,30 PLN; mają duży wybór kolorów i ciężko im się oprzeć. Mam osiem sztuk i więcej raczej nie będzie. Dlaczego? Mają dla mnie dwie wady - niewygodny pędzelek i wymagają nałożenia trzech warstw. 
Nr 162 to bardzo ładny niebieski. Wszelkie odcienie niebieskości są  w ścisłej czołówce moich ukochanych kolorów, jak na razie ciężko to wywnioskować z mojego bloga :), muszę prezentować je częściej. Jak już napisałam powyżej, na zdjęciach trzy warstwy.




środa, 11 stycznia 2012

Catrice - Let's Mauve On!

Kontynuuję odkurzanie mojej skromnej kolekcyjki lakierów Catrice. Kwarantanna na półce dobrze im zrobiła, lekkie zgęstnienie ułatwiło mi nakładanie - kiedyś denerwowało mnie, że lakier spływa w nadmiernej ilości z górnej części pędzelka, dziś nie ma o tym mowy. A i pędzelek nagle wydał mi się wygodniejszy - jest szeroki i płaski, ale nie za szeroki i maluje się nim całkiem nieźle.
Let's Mauve On! to jaśniutki różowo-liliowy z dużą ilością srebrzystych drobinek, które sprawiają, że delikatnie widoczne są pociągnięcia pędzelka. Nałożyłam dwie warstwy, pierwsze zdjęcie w świetle dziennym, drugie - w sztucznym oświetleniu.
Jest taki delikatny i yyyyy...dziewczęcy? Sama nie wiem, czemu go kupiłam :D  - to musiało być niedługo po tym, jak odkryłam szafę Catrice w Naturze przy Metrze Centrum i w amoku przy każdej wizycie wychodziłam z co najmniej kilkoma butelkami.
Na blogu Lusterko Em znalazłam informację, że ten odcień jest wycofywany, więc jeśli kogoś powaliła jego uroda ;), musi się pośpieszyć z zakupem.



poniedziałek, 9 stycznia 2012

Catrice - London's Weather Forecast

Mogę do upadłego wrzucać tutaj lakiery różowe, niebieskie, pomarańczowe itd., ale pogody za oknem i tak w ten sposób nie zmienię, dlatego dzisiaj szarość. Dwie warstwy, słabo widoczne drobinki, do zdjęć załapały się kropelki deszczu.




sobota, 7 stycznia 2012

New York Summer - Wild Tomato

Lakiery New York Summer są podejrzanie tanie, mają brzydkie butelki (z których napisy ścierają się błyskawicznie), pachną dość intensywnie i są słabo kryjące (oczywiście nie wiem czy wszystkie). A jednak mimo tych wszystkich wad kupiłam niedawno drugi - nie umiałam się zdecydować na dziewiąty lakier z transdesign i ten stał się tzw. zapchajdziurą. Coś mnie jednak do nich przyciąga i możliwe, że jeszcze kiedyś się skuszę :)
Wild Tomato - określany na stronie sklepu jako "neon orange" z wykończeniem "cream" - w rzeczywistości jest milutkim dla oka różem, kojarzy mi się z łososiem, krewetką lub najbardziej - z budyniem truskawkowym. Ma mnóstwo srebrzystych drobinek, może nieszczególnie widocznych, ale wrzucanie go do kategorii kremów jest krzywdzące. Po nałożeniu trzech warstw nadal lekko prześwitują końcówki paznokci, ale mi to nie przeszkadza. Efekt optymistyczny i radosny.
Aha, zdjęcia robiłam na drugi dzień od pomalowania, końcówki nie są wytarte, tylko skurczone pod wpływem Poshe Super Fast Drying Topcoat (poszukiwania idealnego dla mnie wysuszacza trwają!).



piątek, 6 stycznia 2012

Iwostin Sensitia maseczka nawilżająco-odżywcza

Lubię kosmetyki apteczne - oczywiście mam swoje sympatie i antypatie wśród firm, ale Iwostin, czyli polska marka oparta na wodzie termalnej z Iwonicza-Zdroju zalicza się do pierwszej grupy.
Dziś postaram się opisać maseczkę nawilżająco-odżywczą i mam nadzieję, że przekonam chociaż kilka z was do jej kupna :)


Maseczka zapakowana jest w kartonik, na którym opisano działanie, sposób użycia i skład. Te same informacje powtórzone są również z tyłu tubki. Końcówka tubki oprócz zakrętki zabezpieczona jest aluminiową folią - daje nam to pewność, że żadna ciekawska klientka/farmaceutka nie wycisnęła ani odrobiny. Jest też ulotka opisująca pokrótce całą ofertę Iwostinu, taki mini-przewodnik po wszystkich liniach.


Obietnice producenta: 
Starannie dobrane składniki zapewniają głęboki i długotrwały efekt nawilżający. Witamina E nawilża skórę oraz nadaje jej miękkość i elastyczność. Witamina A łagodzi efekty fotostarzenia się skóry i wygładza ją. Wzmacnia również barierę ochronną skóry, zabezpieczając ją przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych, takich jak promieniowanie UV, dym, smog. Witamina B5 pobudza wzrost i odnowę komórek naskórka i skóry właściwej. Dzięki zawartości wody termalnej z Iwonicza-Zdroju maseczka działa kojąco i łagodzi podrażnienia. Pomaga przywrócić skórze równowagę hydrolipidową, nawilża ją i delikatnie natłuszcza. Przy systematycznym stosowaniu sprawia, że skóra staje się gładka i dobrze nawilżona.
Więcej można przeczytać na stronie producenta.

Nie jestem megaekspertką od oceniania składu, ale kilka substancji chętnie bym wyrzuciła, np. parabeny i kompozycję zapachową. Jeśli znajdę wśród kosmetyków naturalnych maseczkę podobną w działaniu i o zbliżonej cenie, z pewnością o niej napiszę.


Maseczka jest biała, pachnie przyjemnie, konsystencja średnio gęsta i w moim odczuciu nietłusta. Po nałożeniu dość grubej warstwy na moją przesuszoną dłoń wygląda tak:


A po odczekaniu zalecanego kwadransa i lekkim wmasowaniu tak:


Mam skórę mocno odwodnioną, więc maseczka wchłania się niemal całkowicie. Skóra po umyciu jest namacalnie gładsza, dużo milsza w dotyku, zdrowiej wyglądająca - co tu dużo pisać, po prostu lepiej nawilżona i odżywiona. Zużyłam już kilka tubek (oczywiście do twarzy, przyznaję się też że nakładam ją na okolice oczu wbrew zaleceniom i jestem zadowolona z efektu) i w kolejce czekają następne. Ostatnio kupowałam w cenie 19,50 PLN. Dążę do ideału, jakim jest stosowanie jej dwa razy w tygodniu, jednak nie zawsze mi to wychodzi.
Chętnie poczytam w komentarzach, jakie są wasze ulubione maseczki nawilżające :)

czwartek, 5 stycznia 2012

Wibo Lovely Colormania - 339

Dziś krótko: gdyby ktoś planował zakup białego lakieru - do wzorków (jak ja), frankenów, może nawet po prostu do malowania paznokci :) i wszedł do Rossmanna, żeby w pośpiechu złapać pierwszy napotkany tani lakier (jak ja), to niech nie kupuje tytułowego Lovely Colormania 339 (jak ja :D). Na zdjęciach dwie warstwy i może nie widać śladów pociągnięć pędzla aż tak wyraźnie jak w rzeczywistości, ale zapewniam was że to dość paskudny frost :)



W oczekiwaniu na lepszą pogodę (przy czym ja bardzo lubię deszcz, poproszę tylko o trochę słonecznego światła do robienia zdjęć :D) dedykuję wam nieśmiertelny utwór:

niedziela, 1 stycznia 2012

Grudniowe zużycia/zakupy

Kolejny raport z cyklu ubyło-przybyło. Chyba muszę kupione kosmetyki chować w jednym miejscu, a nie po różnych szufladach/półkach, bo widzę ile tego jest dopiero na koniec miesiąca, jak zbieram wszystko do sfotografowania. No cóż, trudno, może w tym roku uda mi się robić mniejsze zapasy...

Zużycia:


- Clairol Herbal Essences odżywka wyzwalająca blask - chciałabym, żeby moje włosy były błyszczące, więc nacinam się na różne kosmetyki pod wpływem reklamowych hasełek na opakowaniu - akurat szukałam w Rossmannie odżywki do spłukiwania, więc napis "błyszczę, więc jestem!" mnie skusił, oczywiście błysk się nie pojawił i mam wrażenie że ten produkt obciążał włosy, na drugi dzień robiły się kompletnie nieatrakcyjne.
- Bandi Hydro Care tonik intensywnie nawilżający - byłam zadowolona i będę do niego wracać, przycięłam zdjęcie, więc nie widać, że jest w formie sprayu - początkowo niewygodnie mi się go używało, potem się przyzwyczaiłam - i chyba dzięki temu był bardziej wydajny niż inne toniki.
- Burt's Bees Coconut Foot Creme - świetny produkt do stóp o naturalnym składzie, jednak intensywny kokosowo-miętowy zapach trochę mnie irytował.
- OPI Avojuice Orange Almond Juicie - kupiony w przypływie szastania forsą - przyjemny w użyciu i pięknie pachnący , ale jednak powinnam stosować bardziej odżywcze kremy do dłoni.
- Eris Pharmaceris M Bustfirm ujędrniający krem do pielęgnacji biustu - dostałam na szkoleniu, więc zużyłam, o efekcie się nie wypowiem, bo stosowałam go bardzo niesystematycznie.
- Essie Ridge Filling Base Coat - czyli baza pod lakier do paznokci. Nie zachwyciła mnie na tyle, żeby powtórzyć zakup, poza tym dość szybko zgęstniała i musiałam rozcieńczać.
- Sylveco rokitnikowa pomadka ochronna o zapachu cynamonu - kupowałam przez internet kapsułki z kwasami omega i brakowało paru złotych do bezpłatnej przesyłki, więc dokupiłam ten sztyfcik - ładnie pachniał, dobrze natłuszczał usta, jedyna wada - skuwka szybko popękała i nie mogłam już go nosić w torebce, bo się otwierał.


- żele pod prysznic Fa - Fresh&Oil Hibiscus&Cranberry i Mystic Moments Shea Butter&Passion Flower. Nie przepadam za żelami Fa i muszę się zmobilizować do niekupowania ich.
- Lumene Arctic Aqua żel pod prysznic - nie pamiętam ceny ale niska nie była, zużyłam z przyjemnością, ale nie zamierzam powtarzać zakupu.
- Narciso Rodriguez For Her EDP - prezent od kogoś, kto postanowił jakiś czas później, że jednak nie chce być ze mną w związku - więc nie mam pozytywnych skojarzeń z tą wodą, poza tym kompletnie nie mój zapach , używałam bez entuzjazmu i cieszę się, że już się skończył.
- Farmona Sweet Secret kokosowy mus do ciała - wielki plus za zapach kokosowo-bananowy, bardzo intensywny i długo utrzymujący się.
- zmywacz do paznokci The Garden Of Colour - nie polecam, potwornie wysusza mi skórę palców. Kupiłam na allegro 4 butle o pojemności 600 ml, została mi jeszcze jedna do zużycia.
- Urban Decay Big Fatty Mascara - byłam z niej dość zadowolona, opakowanie jest olbrzymie - 18,5 g i zostało jej mnóstwo, jednak zaczęła się bardzo osypywać i podrażniać mi oczy, dlatego nadszedł czas pożegnania.

Zakupy (i prezenty):


- zestaw pięciu pędzli Ecotools do makijażu oczu - kupione bardzo tanio na iHerb.


- Gehwol krem do zrogowaciałej skóry - występujący czasem pod nazwą Hornhaut. To najlepszy krem do stóp, jaki kiedykolwiek miałam, i dość trudny do kupienia - zwłaszcza gdy ktoś tak jak ja uprze się, że nie kupi go drożej niż za ok. 6 zł za tubkę 20 ml. W czasie Dnia Darmowej Dostawy znalazłam go w internetowej aptece i wyzerowałam im stan - chciałam 13 sztuk, mieli tylko 10 :) (część była dla znajomej i mojego brata).
- Uriage Hyseac fluid przeciwsłoneczny do skóry trądzikowej SPF 30 - zacznę go używać, jak skończy mi się fluid Anthelios. Nie miałam próbki, więc nie wiem, czy będę zadowolona.
- Iwostin Purritin żel do mycia twarzy - lubię go, jest wydajny, dobrze sie pieni, ma ładny zapach. Poprzednio kupiłam w promocji 2 w cenie 1, czyli dwie tuby po 150 ml - to jest butla 300 ml z pompką.
- Clearly Natural Rainforest mydło glicerynowe - kupione na iHerb, żeby pędzle miały towarzystwo w podróży przez ocean :)
- Essence Vampire's Love puder rozświetlający - upolowany przez mojego brata, znaleziony pod choinką :)


- dwie maseczki oczyszczające Queens Helene, czytałam wiele pozytywnych recenzji i trochę niepochlebnych, jestem ciekawa jak sprawdzą się u mnie - dotychczas najlepiej oceniam Lush Mask of Magnaminty, Himalaya z miodlą i Lavera ziemię wulkaniczną.
- Alterra antycellulitowy olejek do skóry Brzoza i Pomarańcza - skusił mnie opis Anwen z bloga Jak dbać o długie włosy, kupiłam do olejowania włosów.
- Rimmel Scandaleyes tusz do rzęs - planowałam zakup nowego tuszu przez internet, ale opisana powyżej maskara UD zaczęła robić krzywdę moim oczom, więc nie mogłam czekać - weszłam do Rossmanna i kupiłam jedyny tusz, jaki był w opakowaniu gwarantującym nieotwieranie, dodatkowo w promocji z płynem do demakijażu oczu i stojący na niepodgrzewanej przez lampki półce. Opisywaną negatywnie na blogach gigantyczną szczoteczką w ogóle się nie przejęłam, ta z Urban Decay jest węższa ale jeszcze dłuższa :)


- wygrane z dwóch rozdań - mój EmBox, czyli KissBox wygrany na blogu Lusterko Em oraz wampiryczny lipstain Essence i lakier Into the Dark - wygrane na blogu Agata Ma Nosa. Lakier Essence udało mi się wcześniej kupić, dlatego ten ze zdjęcia daję osobie, która jako pierwsza umieści pod tym postem komentarz wyrażający chęć posiadania. Zastrzegam przy tym, że wysyłam tylko na terenie Polski. Ciekawa jestem, kto  w ogóle  się przekopie przez tego długaśnego noworocznego posta :)


- trzy żele Original Source - lubię je, w Rossmannie jest promocja 2 w cenie 1, więc każdy kosztował mnie ok. 5 zł. Uległam pokusie, poza tym dwa zapachy są dla mnie nowe.


- Bandi krem z kwasem migdałowym i polihydroksykwasami - to moje drugie opakowanie, kupiłam w czasie Dnia Darmowej Dostawy z myślą o stosowaniu latem.
Bandi Hydro Care tonik intensywnie nawilżający - dokupiony na zapas
- Isana zimowy żel pod prysznic Palone Migdały - mój pierwszy żel Isany, skusił mnie zapachem i tym, że to edycja limitowana.
- gratisowe żele Original Source z Rossmanna - żałuję, że mieli tylko ten jeden zapach, ale to i tak atrakcyjna promocja :)


- lakiery kupione w Dniu Darmowej Dostawy - OPI Hot&Spicy, Austin-Tatious Turquoise, Absolutely Alice, Golden Rose Paris Magic 311, 304, 331 i Classics Metallic 10.
W drugim rządku Douglas Absolute Nails Lucia i Elena oraz pięć ślicznotek odebranych przedwczoraj z poczty - Lynnderella Bride of Franken, Love Potion No99, One Nutty Fruitcake oraz Ozotic 532 i 529. Będę miała duży problem z wybraniem tego, którym najpierw pomaluję paznokcie!

Znowu jakoś dużo tego...