Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

sobota, 31 marca 2012

I po urlopie...

Wróciłam w czwartek, potwornie zmęczona - bo zwiedzałam dość intensywnie. Zmęczenie czysto fizyczne, relaks psychiczny się udał, czuję się lekko oderwana od rzeczywistości. Na szczęście idę do pracy dopiero w poniedziałek, więc mam trochę czasu na regenerację :) 
Zdjęcia powiedzą więcej niż słowa - poniżej kilka migawek z Barcelony.










środa, 21 marca 2012

Krótka przerwa

fot.  Wizz Air

W czwartek wybywam z Polski na krótki urlop. Oczywiście nie zdążyłam zrobić żadnych postów "na zapas", więc chwilowo znikam z blogosfery :) 
Od wczoraj mam już typową dla mnie, kompletnie bezsensowną Reisefieber i w ogóle nie chce mi się spać, czas zatem łyknąć jakiś wspomagacz zasypiania i położyć się do łóżka.
Odezwę się pod koniec marca. Bywajcie :*

poniedziałek, 19 marca 2012

Kleancolor - Holo Blue

Pięknie świeci słońce, można pokazywać holo :) Na zdjęciach są cztery warstwy lakieru i nadal białe końcówki nie są do końca pokryte, trzeba będzie spróbować nałożyć go na jakiś bazowy krem. Czwarte zdjęcie w cieniu.





I porównanie z Milani Cyberspace, który pokazałam tutaj. Różnic jest sporo, niestety na zdjęciu prawie ich nie widać. Na porównaniu dałam trzy warstwy każdego lakieru. Milani bardziej kryje, jest mniej gęsty i łatwiej się nakłada. W Kleancolor drobinki holo są trochę większe i zdecydowanie bardziej rozproszone. I oczywiście Kleancolor okrutnie śmierdzi :). Gdybym miała któryś wybrać, to wygrywa Cyberspace. Od lewej Milani-Kleancolor-Milani-Kleancolor (muszę się w końcu nauczyć podpisywać elementy zdjęcia!)


sobota, 17 marca 2012

Od Lakierowej Wróżki - China Glaze First Mate

A tak, mam lakierową wróżkę :). Przybrała nick Stoses na moim ulubionym forum i oczywiście jest lakieromaniaczką. Kilka razy robiłyśmy wspólne zamówienie w amerykańskich sklepach internetowych i nieoczekiwanie pewnego dnia Stoses rzuciła luźną propozycję, że jeśli mam ochotę, to mogę malować paznokcie jej lakierami i pokazywać na blogu. Ha! Oczywiście, że mam ochotę :) i nawet nie umiem wyrazić słowami, jaką przyjemność sprawił mi ten pomysł. Dziękuję jeszcze raz :*
Pierwszy lakier, jaki mam okazję przetestować, pochodzi z kolekcji China Glaze Anchors Away z wiosny 2011 (kupiłam z niej tylko Ahoy! i Below Deck). Granatowy krem, który u niektórych jest jednowarstwowcem, ale oczywiście u mnie były prześwity, więc dołożyłam drugą warstwę. Od razu przypadkiem dziubnęłam się w palec wskazujący i już nie chciałam poprawiać, więc nie jestem zupełnie zadowolona z tych zdjęć (ale rzadko kiedy wychodzą mi OK).




Machnęłam też szybkie porównanie - od góry First Mate, Nubar Boyfriend Jeans, Art Deco 125 i Colour Alike Niebieski Ptak. Wszystkie są ładne, każdy inny :)



środa, 14 marca 2012

Tag - Muszę to mieć!


Otagowała mnie Ejndzel z Bloga pisanego lakierem do paznokci - dziękuję :)


Zasady:
1. Napisz kto Cię otagował i zamieść zasady.
2. Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy, które znajdują się na Twojej liście kosmetycznych zakupów. Wymień rzeczy, które zamierzasz kupić bądź te, które chciałabyś mieć.
3. Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych.
4. Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego kosmetyku.
5. Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.

Oto moje aktualne przedmioty pożądania (wszystkie zdjęcia pochodzą z Internetu):



czyli jak pachnieć kościołem. Najpierw się o zapachu naczytałam, potem zamówiłam próbkę w perfumerii Lulua, czas na własną butelkę. Fascynujący! Marzyłam też o Zagorsku, ale niestety pachnie on na mnie tak jak na wielu osobach - marchewką :(


Kosmetyki KIKO, niedostępne w Polsce, co tylko wzmaga moją ochotę. Często czytam o nich na blogach:). Są dość tanie, więc czuję, że w firmowym sklepie przepadnę (o ile go znajdę, okaże się już pod koniec marca...) Chcę chcę chcę - cienie, kredki, lakiery i kto wie co jeszcze!


Lakier Fantasy Fire, okrzyknięty następcą legendarnego Clarinsa 230. Jest świetny i pragnę go taaak mocnooo :D


Oleje do włosów, więcej olejów :) Czuję, że mi służą; chciałabym częściej je nakładać i kupić w najbliższym czasie Amlę i Sesę, i jeszcze jakieś.


Lakiery MIYO, tanie i trudno dostępne. Wiem, że w Warszawie są w drogerii Jasmin mieszczącej się w podziemiach Dworca Centralnego. Byłam tam niedawno, ale śpieszyłam się na spotkanie w Złotych Tarasach i nie miałam czasu na poszukiwania. Chyba szłam niewłaściwym korytarzem, ale po raz pierwszy widziałam podziemia po liftingu i generalnie mnie zatkało z wrażenia, szok :D

Chętnie przeczytam, co kosmetycznego planują kupić/o czym marzą następujące osóbki:
Paramore
Sia
Mala9mi
SachiyoSakurai
Mademoiselle Chaos



sobota, 10 marca 2012

a-england - Bridal Veil

Z początku nie planowałam go kupić, jednak po obejrzeniu większej ilości swatchy kolekcji Legend zapałałam żądzą posiadania czarnego holo. I nie żałuję :) 
Lakier jest kryjący już po jednej warstwie, jednak z przyzwyczajenia nałożyłam drugą - kolor tylko minimalnie się pogłębił, więc następnym razem poprzestanę na jednej, będzie szybciej i ekonomiczniej ;)
Ostatnie zdjęcie w cieniu. Na zakupy można się udać tutaj.






czwartek, 8 marca 2012

Zoya - Sooki


Uznałam, że w Międzynarodowy Dzień Kobiet dobrze będzie pokazać jakąś czerwień, więc oto ona - Zoya Sooki. Wszystkim się kojarzy z serialem True Blood i główną bohaterką - Sookie, ciekawa jestem tylko, dlaczego w nazwie lakieru nie ma końcowej literki "e". Ale to nieważne, w każdym razie mam już kilka podobnych lakierów i kiedy jakiś czas temu zastanawiałam się nad kupnem tej Zoyi, w głowie słyszałam głos rozsądku mówiący - "no zastanów się, masz już bardzo podobne, po co ci jeszcze ta Zoya..." - ale za każdym razem pojawiał się wtedy okrzyk protestu rodem z True Blood właśnie, dokładnie ten ;) 



Nie mogłam się oprzeć, Sooki musiała być moja :D. Na zdjęciach dwie warstwy.





niedziela, 4 marca 2012

Milani - Cyberspace

Mój rodzynek z kolekcji 3D Holographic, śliczne jasnoniebieskie holo. Nałożyłam go na zwykłą bazę firmy China Glaze z wyjątkiem środkowego palca, gdzie dla porównania dałam specjalną bazę do holo - NfuOh Aqua Base, ale nie zrobiło to żadnej różnicy. Pędzelek dość wąski i trzeba się trochę namachać, ale aplikacja jest łatwa. Dałam trzy warstwy i obfotografowałam w słońcu. Kleancolor Holo Blue jest bardzo podobny, muszę go niedługo pokazać i zrobić porównanie :)
Miłej niedzieli :)





sobota, 3 marca 2012

Barry M - Cobalt Blue

To mój drugi i (jak dotąd) ostatni lakier firmy Barry M. Kolor bardzo intensywny i mocno napigmentowany, właściwie wystarcza jedna warstwa - ja jednak zazwyczaj dokładam drugą - to u mnie odruch bezwarunkowy; rozum nie pojmuje, że niektóre lakiery to jednowarstwowce i domaga się powtórki (albo przynajmniej brokatowego topu). Tak więc na zdjęciach są dwie warstwy :)



czwartek, 1 marca 2012

Lutowe zużycia/zakupy

Zaczynam zauważać pewien comiesięczny schemat - zawsze wydaje mi się, że będę miała dużo zużyć i mało zakupów, a potem okazuje się jednak, że niezupełnie jest to zgodne z rzeczywistością :). Muszę solidniej popracować nad swoim zakupoholizmem, czas wziąć się w garść!
Oto co udało mi się zużyć w lutym:


- Eucerin 10% Urea krem do stóp - całkiem dobry, konsystencja lekka i nietłusta, używało się go przyjemnie, kupiłam go jednak tylko dlatego, że nie mogłam znaleźć swojego ulubionego Gehwola i nie zamierzam do niego wracać.
- Vichy antyperspirant w kulce - najlepiej się u mnie sprawdza, jedyny, do jakiego wracam, a przetestowałam wiele innych kulek; kupuję go na zapas, gdy w aptekach pojawiają się dwupaki.
- Palmolive żel pod prysznic bergamota i werbena - mmmm, świetny zapach, cierpko-herbaciany, dobry o świcie  dla obudzenia/ożywienia. Polecam :)
- Original Source żel pod prysznic Cactus & Guarane - jeden z najmniej ciekawych zapachów żeli z tej firmy, nic interesującego.
- SVR Xerial 10 mleczko do ciała - gęsty i rozsmarowywał się dość tępo zostawiając tłusty film, ale na zimę był idealny.
- dwie mgiełki do ciała J'Fenzi kupione na Allegro - Escalation Ice Kiss i DCNA. Stosuję mgiełki po porannym prysznicu, kiedy śpieszę się do pracy i szkoda mi paru minut na użycie balsamu. Również latem, kiedy jest bardzo gorąco i w ogóle nie mam ochoty na smarowanie czymś bardziej treściwym. Muszę jednak z nich zrezygnować - zawierają głównie alkohol więc nie nawilżają, nic nie dają poza zapachem.


- Bioderma Sensibio H20 płyn micelarny i Bourjois woda micelarna - używałam w tym samym czasie i widzę różnicę - wolę Sensibio, ma ładniejszy zapach, wygodniej wylewa się na płatek kosmetyczny i według mnie jest lepszy, ale może decyduje tu moja sympatia do kosmetyków aptecznych; Bourjois wygrałam w konkursie na rossnet.pl.
- Avene Ystheal pod oczy - bardzo wydajny z powodu lekkiej konsystencji (żel-krem), mam też nadzieję, że retinaldehyd pozytywnie wpłynął na moje zmarszczki; lubię zmieniać kremy, więc teraz na noc mam inny, ale może wrócę kiedyś do Avene.
- La Roche Posay Anthelios AC fluid SPF 30 - jeden z moich ulubionych filtrów, trzeba się tylko przyzwyczaić do tego, że jest bardzo płynny. I nie lubi się ze wszystkimi podkładami rolując je, ale poza tym - świetny, będę do niego wracać.
- Iwostin Sensitia maseczka nawilżająco-odżywcza - opisywałam ją tutaj, bardzo ją lubię.
- Isana 5% Urea intensywny krem do rąk - kupiłam z ciekawości, jest tani i często chwalony, byłam dość zadowolona, ale nie powtórzę zakupu.
- Gosh Extreme Lenght tusz do rzęs w kolorze Purple - kupiony latem 2011 w celu odskoczni od czerni; wydaje mi się, że był powodem pieczenia oczu, ale kolor mi się podobał - niestety przy zakręcaniu uszkodziłam opakowanie, więc idzie nieco przedwcześnie do kosza.
- Urban Decay Eyeshadow Primer Potion - wiem, że wewnątrz jest jeszcze mnóstwo tej bazy, jednak postanowiłam dawać tu zdjęcia nierozciętych opakowań. Jestem z niej zadowolona, ale i tak następnym razem kupię inną - może uda mi się nabyć Kiko :)

A teraz zakupy:


- Nivea Powerfruit Refresh żel pod prysznic - bo jestem uzależniona od kupowania żeli pod prysznic ;)
- zakupy z salonu MAC, efekt akcji promocyjnej Piękności dnia. Podkład Pro Longwear i korektor pod oczy Pro Longwear, oba w odcieniu NW20; puder matujący Blot Powder w odcieniu Medium Dark i tusz do rzęs False Lashes. Mało brakowało, a kupiłabym jeszcze róż i pędzle do podkładu i korektora, ale w porę się opamiętałam...


- zakupy z iHerb: Alaffia Coconut & Shea odżywka do włosów, Nubian Heritage Indian Hemp & Haitian Vetiver krem do rąk, Beauty Without Cruelty maseczka nawilżająca, Isvara Organics maseczka nawilżająca, Nubian Heritage Coconut & Papaya krem do rąk. Jak można łatwo wywnioskować, zaczęłam szukać kosmetyków bez chemii w składzie i o każdym z wyżej wymienionych mogę na razie napisać - WOW <3. Na pewno za jakiś czas opiszę je dokładniej!


Na koniec lakieromania, czyli jedenaście lakierów Kleancolor: Starry Blue, Disco Ball, Tahiti Sunset, Silver Lining, Metallic Aqua, Grand Finale, Tango, Afternoon Picnic, Shooting Star, My Valentine, City Never Sleeps oraz dwa lakiery a-england: Saint George i Bridal Veil.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam meteopatki - pogoda mnie rozwala, przedwczoraj zima, wczoraj wiosna, dziś z kolei jesień...