Mój wczorajszy manicure ozdobiony naklejkami zakończył się niespodziewanym fiaskiem (topcoat zmasakrował naklejki, co odkryłam dopiero w pracy - tuż po pomalowaniu wszystko było OK), musiałam więc ubiegłej nocy szybko narzucić coś nowego i padło na Q 116, czyli Zmierzch. To fiolet, ale bardzo, BARDZO ciepły - a wolę po stokroć te chłodne. Ładny jest, pięknie błyszczy, przyciąga uwagę, ale jednak nie wiedzieć czemu mnie drażni; może po prostu zaczyna mi się PMS ;)
Warstw standardowo dwie. Trafiłam dziś przypadkiem na swatche Zoya Hope i wyglądają na bardzo podobne.
śliczny jest. czeka na mnie w Polsce, a ja będę mogła tam pojechać chyba dopiero z końcem lutego :(
OdpowiedzUsuńdługo wyczekany będzie jeszcze bardziej atrakcyjny :)
UsuńŚwietny! myślę, że mógłby zastąpić Flormarowy kolor, który jest slaby sam w sobie ale tamten chyba zdecydowanie zimny...
OdpowiedzUsuńMuszę zrobić porównanie.
411? Rzeczywiście są z tej samej rodziny :)
UsuńPiękny! Ostatnio mam fazę na fiolety=) A jak jeszcze mają shimmer, glassflecki czy brokat to już w ogóle super:D
OdpowiedzUsuńśliczny lakier, mam taki sam kolor z Eveline Colour Show, uwielbiam go i niestety mi się kończy
OdpowiedzUsuńMa się ku zmierzchowi, widzę - super te paznokiety wyglądają.
OdpowiedzUsuńMnie tam się zarówno 'ciepłe' jak i 'zimne' lakiery podobają - oby błyszczało.
...kto wie, może rzeczywiście ten fiolet jest barometrem PMS^
Cudowny kolor! Oj moja nowa love chyba, piękny!
OdpowiedzUsuńPiękny kolor :)
OdpowiedzUsuńniesamowity kolor, ma takie piękne wykończenie. błyszczy idealnie!
OdpowiedzUsuńPiękny jest. Chyba się na niego skuszę...
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor uwielbiam te lakiery :)
OdpowiedzUsuńWygląda cudnie. Magicznie :)
OdpowiedzUsuńZabójczo piękny kolor!
OdpowiedzUsuń