Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

czwartek, 2 sierpnia 2012

Lipcowe zużycia/zakupy

Do kosza mogą powędrować następujące opakowania:


- Original Source żel pod prysznic Chocolate & Orange - czyli smakowity zapach pomarańczowych delicji.
- Original Source żel pod prysznic Watermint & Lemongrass - świetny w upalne dni, ale marzy mi się ten nowy miętowy.
- Eris Pharmaceris A Puri-Aroma Fruity żel pod prysznic - bardzo przeciętny, nic szczególnego - a na pewno nie w cenie regularnej, czyli ok. 19 zł (ja kupiłam za 6).
- Wellness Beauty żel pod prysznic czarny pieprz i kardamon - lubiłam go, nie wiem, czy jeszcze jest dostępny.
- Palmolive żel pod prysznic Ayurituel Tranquility - lubię żele z tej firmy i ten też używało mi się z przyjemnością :)
- Babydream szampon - trochę do mycia włosów, trochę do prania pędzli; do włosów wolę różowy balsam z serii dla mam, ten jednak kupię ponownie do pędzli właśnie.


- J'Fenzi mgiełka do ciała Sea of Sun - z kilku mgiełek tej firmy ta miała najgorszy zapach, więc stosowałam ją najrzadziej; już ich ponownie nie kupię.
- Fruttini mgiełka do ciała Lime Mint - jedyna, do jakiej powrócę. Idealna w upalne dni do szybkiego zastosowania zamiast balsamu do ciała.
- S.T. Dupont woda perfumowana Orazuli - jakiś czas temu zamówiłam trochę tanich perfum na cheapsmells.com,  nie umiem opisywać zapachów, więc daruję sobie opis, ale za taką cenę - całkiem przyjemny.
- Driclor antyperspirant - wyrzucam prawie pełne opakowanie, bo się przeterminował. Dokładnie to samo zrobiłam kiedyś z Etiaxilem - kupiłam i nie mogłam znieść swędzenia po aplikacji, nie do wytrzymania dla mnie. Teraz mam Activblock i toleruję go zupełnie dobrze, być może działa słabiej, ale przynajmniej mogę go stosować.
I ostatnia porcja zużyć:


- olej Bringraj w postaci czystej (skład: Eclipta alba, olej sezamowy) - do końca nie wiem, czy działał. Wydaje mi się, że to dzięki niemu zahamowałam wypadanie włosów jakiś czas temu, używałam go wtedy średnio 4-5 razy w tygodniu. Potem już nie byłam tak systematyczna i wypadanie włosów znów się nasiliło. Mam jeszcze jedną butelkę, więc może kiedyś napiszę o nim więcej.
- Bioderma Sensibio H20 płyn micelarny - mój ulubiony.
- Vichy Capital Soleil SPF 50 matująca emulsja do twarzy - zachwyty do poczytania tutaj. Na pewno powtórzę zakup, ale planuję przetestować jeszcze parę innych firm. Jedyna wada tego produktu - twarz mimo pudru zaczynała mi się świecić po ok. godzinie, inne filtry dają mi mat na nieco dłużej.
- Kiss My Face sztyft ochronny do ust Berry Smart - wszystko super z wyjątkiem paskudnego zapachu; mam jeszcze drugi i planuję kiedyś napisać o nich więcej.

Jeśli chodzi o część zakupową, to przypominam, że postanowiłam wydać w lipcu na kosmetyki 0 zł. Mam spore zapasy wszystkiego, więc ciężko nie było, chociaż przyznaję - z kilku promocji zrezygnowałam z lekkim żalem...Nie kupiłam więc nic i jestem dumna, że dałam radę :D. 
Niemniej jednak coś tam mi przybyło, np. przyleciały kupione w czerwcu próbki perfum:


Podczytując forum perfumowe na wizażu trafiłam na informację, że trzy próbki Brecourt dostaje się gratis, płacąc jedynie za przesyłkę. Zamówiłam pięć sztuk płacąc za wszystko 17,24 PLN, a firma rozczuliła mnie kompletnie podejściem do klienta przysyłając dziewięć próbek - w tym dwie męskie, ale i tak je przetestuję na sobie. Na razie zużyłam jedną - kwiatowo-owocowy L'Amoureuse (stąd brak na zdjęciu) i jestem zachwycona trwałością; zapach nie dla mnie, ale mam nadzieję, że z kolejnych testów wybiorę coś dla siebie i kupię pełnowymiarowy flakon.


- Vichy Capital Soleil SPF 40 ochronny olejek do ciała i Liftactiv źródło odnowy skóry - otrzymane na szkoleniu. Ucieszyłam się zwłaszcza z olejku, przyda mi się na urlopie do ciała i włosów.

I na koniec pierwsza współpraca, odezwało się do mnie KKCenterHK proponując dwa produkty do recenzji. Z wielu możliwości wybrałam naklejki 3D i sypki brokat:


Co prawda chciałam mieszankę dwóch wielkości brokatu 1mm + 0,2mm, a dostałam słoiczek tego drobniutkiego 0,2mm, ale na szczęście kolor się zgadza - śliczny turkusik. 
I to by było na tyle. W sierpniu planuję niewielkie zakupy, ale już bez dokładnych deklaracji, więc zobaczymy, jak to się skończy. Aktualnie jestem w fazie "mam za dużo kosmetyków", więc może uda mi się utrzymać zakupowy minimalizm...

6 komentarzy:

  1. Żeby tylko płyn do kąpieli Original Source był bardziej wydajny... albo, żeby był w ciągłej promocji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kupuję tylko w czasie promocji, dlatego żałuję tej lipcowej :)

      Usuń
  2. A mnie te żele Original Source rozczarowały jakoś.Mam limitowana brytyjską truskawkę i tej truskawki to z lupą trzeba szukać chyba bo pachnie mizernie.Ale przyznaję, ze mam ochotę na pomarańczę z czekoladą.To moje ulubione połączenie zapachowe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam mgiełkę z Fruttini o zapachu liczi i ją uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo :) ja bym nie dała rady choćby jednego kosmetyku nie kupić :) Gratuluję pierwszej współpracy :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń