Do kosza mogą powędrować następujące opakowania:
- Original Source żel pod prysznic Chocolate & Orange - czyli smakowity zapach pomarańczowych delicji.
- Original Source żel pod prysznic Watermint & Lemongrass - świetny w upalne dni, ale marzy mi się ten nowy miętowy.
- Eris Pharmaceris A Puri-Aroma Fruity żel pod prysznic - bardzo przeciętny, nic szczególnego - a na pewno nie w cenie regularnej, czyli ok. 19 zł (ja kupiłam za 6).
- Wellness Beauty żel pod prysznic czarny pieprz i kardamon - lubiłam go, nie wiem, czy jeszcze jest dostępny.
- Palmolive żel pod prysznic Ayurituel Tranquility - lubię żele z tej firmy i ten też używało mi się z przyjemnością :)
- Babydream szampon - trochę do mycia włosów, trochę do prania pędzli; do włosów wolę różowy balsam z serii dla mam, ten jednak kupię ponownie do pędzli właśnie.
- J'Fenzi mgiełka do ciała Sea of Sun - z kilku mgiełek tej firmy ta miała najgorszy zapach, więc stosowałam ją najrzadziej; już ich ponownie nie kupię.
- Fruttini mgiełka do ciała Lime Mint - jedyna, do jakiej powrócę. Idealna w upalne dni do szybkiego zastosowania zamiast balsamu do ciała.
- S.T. Dupont woda perfumowana Orazuli - jakiś czas temu zamówiłam trochę tanich perfum na cheapsmells.com, nie umiem opisywać zapachów, więc daruję sobie opis, ale za taką cenę - całkiem przyjemny.
- Driclor antyperspirant - wyrzucam prawie pełne opakowanie, bo się przeterminował. Dokładnie to samo zrobiłam kiedyś z Etiaxilem - kupiłam i nie mogłam znieść swędzenia po aplikacji, nie do wytrzymania dla mnie. Teraz mam Activblock i toleruję go zupełnie dobrze, być może działa słabiej, ale przynajmniej mogę go stosować.
I ostatnia porcja zużyć:
- olej Bringraj w postaci czystej (skład: Eclipta alba, olej sezamowy) - do końca nie wiem, czy działał. Wydaje mi się, że to dzięki niemu zahamowałam wypadanie włosów jakiś czas temu, używałam go wtedy średnio 4-5 razy w tygodniu. Potem już nie byłam tak systematyczna i wypadanie włosów znów się nasiliło. Mam jeszcze jedną butelkę, więc może kiedyś napiszę o nim więcej.
- Bioderma Sensibio H20 płyn micelarny - mój ulubiony.
- Vichy Capital Soleil SPF 50 matująca emulsja do twarzy - zachwyty do poczytania tutaj. Na pewno powtórzę zakup, ale planuję przetestować jeszcze parę innych firm. Jedyna wada tego produktu - twarz mimo pudru zaczynała mi się świecić po ok. godzinie, inne filtry dają mi mat na nieco dłużej.
- Kiss My Face sztyft ochronny do ust Berry Smart - wszystko super z wyjątkiem paskudnego zapachu; mam jeszcze drugi i planuję kiedyś napisać o nich więcej.
Jeśli chodzi o część zakupową, to przypominam, że postanowiłam wydać w lipcu na kosmetyki 0 zł. Mam spore zapasy wszystkiego, więc ciężko nie było, chociaż przyznaję - z kilku promocji zrezygnowałam z lekkim żalem...Nie kupiłam więc nic i jestem dumna, że dałam radę :D.
Niemniej jednak coś tam mi przybyło, np. przyleciały kupione w czerwcu próbki perfum:
Podczytując forum perfumowe na wizażu trafiłam na informację, że trzy próbki Brecourt dostaje się gratis, płacąc jedynie za przesyłkę. Zamówiłam pięć sztuk płacąc za wszystko 17,24 PLN, a firma rozczuliła mnie kompletnie podejściem do klienta przysyłając dziewięć próbek - w tym dwie męskie, ale i tak je przetestuję na sobie. Na razie zużyłam jedną - kwiatowo-owocowy L'Amoureuse (stąd brak na zdjęciu) i jestem zachwycona trwałością; zapach nie dla mnie, ale mam nadzieję, że z kolejnych testów wybiorę coś dla siebie i kupię pełnowymiarowy flakon.
- Vichy Capital Soleil SPF 40 ochronny olejek do ciała i Liftactiv źródło odnowy skóry - otrzymane na szkoleniu. Ucieszyłam się zwłaszcza z olejku, przyda mi się na urlopie do ciała i włosów.
I na koniec pierwsza współpraca, odezwało się do mnie KKCenterHK proponując dwa produkty do recenzji. Z wielu możliwości wybrałam naklejki 3D i sypki brokat:
Co prawda chciałam mieszankę dwóch wielkości brokatu 1mm + 0,2mm, a dostałam słoiczek tego drobniutkiego 0,2mm, ale na szczęście kolor się zgadza - śliczny turkusik.
I to by było na tyle. W sierpniu planuję niewielkie zakupy, ale już bez dokładnych deklaracji, więc zobaczymy, jak to się skończy. Aktualnie jestem w fazie "mam za dużo kosmetyków", więc może uda mi się utrzymać zakupowy minimalizm...
Żeby tylko płyn do kąpieli Original Source był bardziej wydajny... albo, żeby był w ciągłej promocji ;)
OdpowiedzUsuńJa kupuję tylko w czasie promocji, dlatego żałuję tej lipcowej :)
Usuńgratuluję zużyć:)
OdpowiedzUsuńA mnie te żele Original Source rozczarowały jakoś.Mam limitowana brytyjską truskawkę i tej truskawki to z lupą trzeba szukać chyba bo pachnie mizernie.Ale przyznaję, ze mam ochotę na pomarańczę z czekoladą.To moje ulubione połączenie zapachowe:)
OdpowiedzUsuńMam mgiełkę z Fruttini o zapachu liczi i ją uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńBrawo :) ja bym nie dała rady choćby jednego kosmetyku nie kupić :) Gratuluję pierwszej współpracy :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie www.shellmua.blogspot.com
OdpowiedzUsuń