Śliczny fioletowoniebieski, u mnie dość mocno wpadający w szarość. Bardzo sympatyczna pomyłka amerykańskiego sklepu - przyleciał do mnie zamiast zamawianej Zoyi Charla i pozwolono mi go zatrzymać jako gratis. Co do trwałości - jak zwykle nie mogę się wypowiedzieć, Poshe kurczy mi końcówki prawie tak mocno jak Seche, ten biały brzeg doprowadza mnie do szału, więc zmywam po jednym dniu noszenia. Na zdjęciach bez Poshe.
A moze SV jest za geste? probowalas rozcienczac?
OdpowiedzUsuńJa jestem zadowolona bardzo, ale doszlam do odpowiedniej konsystencji i sposobu uzycia metoda wieeelu prob i bledow, posciaganych koncowek i skurczonego lakieru. Z ciekawosci leci do mnie teraz Essie God to Go.
Rozcieńczałam SV za pomocą SV Restore, może źle nakładałam ale próbowałam różnie. Już mi się skończyło, więc szukam czegoś innego - leci do mnie Good to Go i Orly In a Snap, zobaczymy...
OdpowiedzUsuńśliczny kolor, ale wykończenie jakoś nie bardzo mi leży.
OdpowiedzUsuńa co do sv, to u mnie w tej nowiutkiej, świeżej konsystencji jest ok i nic nie ściąga przez jakiś tydzień - dwa; później niestety zaczyna się równia pochyła a zwykle zapominam go rozcieńczyć przed malowaniem i na drugi dzień lakier jest przeważnie do zmycia :/ mimo wszystko tak się przyzwyczaiłam do szybkiego wysychania, że na razie nie myślę o zmianie topa :) a no i zawsze pamiętaj, żeby otulić końcówkę paznokcia zarówno lakierem jak i topem, trochę to pomaga :)
najdłuższy komentarz życia hehe :)
No z tym otulaniem końcówki to nie bardzo chciało mi się ćwiczyć, wolę znaleźć top idealny i łatwy w stosowaniu, nie tracę nadziei że na niego trafię :)
Usuńśliczny kolor :)!
OdpowiedzUsuńkolor bardzo mój..... ostatnio idealnie trafiasz w mój gust ;)
OdpowiedzUsuńWspaniały kolor!:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na najnowszy wiersz:*