Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

środa, 1 lutego 2012

Styczniowe zużycia/zakupy

W grudniu udało mi się wykończyć następujące produkty:


- Eva Natura szampon do włosów osłabionych, wypadających, łamliwych. Kupiłam do zmywania olejów mając też nadzieję, że przyhamuje wypadanie włosów. Byłam z niego zadowolona (to moja druga  butelka), zapach czarnej rzepy mi nie przeszkadza. Teraz zamierzam przerzucić się na Babydream, a jedynie od czasu do czasu będę używać szamponów z SLES. Wiedzę na temat pielęgnacji włosów czerpię głównie z bloga Jak dbać o długie włosy?
- AA Nawilżająco-relaksujący żel do mycia ciała o zapachu Creme Brulee - fajny żel, zapach według mnie świetnie oddany, bardzo smakowity :)
- Verona oliwkowy żel do mycia ciała o właściwościach antycellulitowych - dostałam, sama bym go nie kupiła, bo zapach miał dość mdły, a w działanie antycellu oczywiście nie uwierzyłam.
- Vichy CELLUDESTOCK Zaawansowana kuracja zwalczająca cellulit i zbędne centymetry - również dostałam. Cellulit mi nie przeszkadza, uważam, że wszelkie kosmetyki tego typu głównie lekko wygładzają skórę, po prostu lubię je używać po prysznicu.
- Logona Ziemia wulkaniczna z olejem z patchouli - używałam jako maseczkę oczyszczającą nakładając na twarz na ok. 20 minut, mimo że jest przeznaczona do mycia twarzy/ciała/włosów. Ładnie rozjaśnia i oczyszcza cerę.


- Cetaphil DailyAdvance Ultra Hydrating Lotion - do nawilżania twarzy, miło go będę wspominać, poza tym był bardzo wydajny.
- Avene Triacneal - czyli ciąg dalszy kuracji kwasowej. Trochę złuszczył, trochę wysuszył :). Nie polubiłam go zbytnio, ciągle miałam wrażenie, że się w ogóle nie wchłania, tylko zastyga na twarzy tworząc dziwna warstwę - a nakładałam go niedużo; w większej ilości z kolei lubił się wałkować. Mam jeszcze jedną tubkę, ale chyba zostawię na jesień, a teraz przejdę na Glyco-A.
- Sally Hansen Insta-Dri Speed Dry Drops - wysuszacz lakieru do paznokci, kupiony dawno temu. Nie wysuszał szybko, pojawiały sie odgniecenia na lakierze, forma też nie przypadła mi do gustu - krople były tłuste i wcale nie wystarczała 1-2 na paznokieć, raczej 3-4.
- Seche Vite Dry Fast Top Coat - znany większości z was, ja się z nim niestety nie zaprzyjaźniłam. Mimo różnych modyfikacji nakładania kurczył mi lakier na wolnym brzegu paznokcia, a białe końcówki doprowadzały mnie do szału, bo wyglądały na wytarte. Miałam w planach notkę na jego temat pod tytułem "Lubię Seche Vite, ale Seche Vite nie lubi mnie". Natomiast rzeczywiście jest to najszybszy wysuszacz świata, wart wypróbowania - jest wiele osób, którym nic nie kurczy :)

Teraz zakupy:


- Kamill żele pod prysznic rabarbar-limeta i mleczko cytrynowe - chyba nie muszę już powtarzać, że żele pod prysznic to mój nałóg?
- Adidas żel pod prysznic Happy - w/w nałóg plus promocja w Rossmannie - ten zapach najbardziej mi się spodobał.
- Tołpa wyszczuplający krem-żel antycellulitowy - kupiony kilka dni temu w sklepie internetowym jako następca Celludestocka, tak samo jak leżący obok
- AVA aktywny koncentrat wyszczuplający. Właśnie pisząc tę notkę zauważyłam, ze Tołpa ma termin ważności do listopada 2011, a AVA - do grudnia 2011. Nie jestem jakąś fanatyczką i często używam kosmetyków, których data ważności upłynęła; zdaję sobie też sprawę z tego, że wyrażenie "najlepiej zużyć przed" oznacza, że mogę je używać później, ale uważam, że właścicielka sklepu powinna mnie o tym poinformować przed wysyłką. Nie był to duży wydatek, więc nie będę składać reklamacji, ale więcej zakupów w tym sklepie nie zrobię.
- Neutrogena  Formuła Norweska krem do rąk bezzapachowy - lubię i to nie moja pierwsza tubka, ale coraz częściej skłaniam się ku kosmetykom naturalnym, więc raczej go więcej nie kupię. Sztyft ochronny też lubię, jest to częsty gratis do tego kremu.


- Ziaja pomarańczowy balsam do ust - dorzucony gratis do w/w Tołpy i Avy, być może w celu milczącego zadośćuczynienia za przeterminowane kosmetyki - ma datę ważności do czerwca 2012, więc chyba nawet zdążę zużyć :)
- Rimmel Match Perfection kremowy podkład w żelu - kupiony głównie pod wpływem entuzjastycznej opinii   Urban, stwierdziłam że warto spróbować. Za mną dopiero dwa nałożenia - pierwsze nieudane (zupełnie zrolował mi się fluid przeciwsłoneczny Anthelios, więc postanowiłam najpierw go skończyć), drugie trochę lepsze (na Hyseac nakładał się dobrze, ale ja potrzebuję mocniejszego krycia, z Rimmelem zaczekam więc do wiosny)
- Rimmel Lasting Finish By Kate Lipstick - te pomadki pojawiły się na tylu blogach, że i ja uległam, kupując odcień 14, czyli beżowy nude.
- Farmona Herbal Care Szampon Skrzyp Polny - kolejny efekt lektury bloga Anwen
- Farmona Jantar Odżywka do włosów i skóry głowy - jak wyżej :) wcieram w skórę głowy po umyciu i mam nadzieję, że zaczną mi wyrastać baby-hair; kupiłam od razu dwie butelki.
- SVR Lysalpha Creme SPF 50 - kupiony już z myślą o cieplejszych dniach, najlepszy dla mnie filtr SPF 50 z dotychczas przetestowanych.
- Iwostin Purritin Rehydrin krem przywracający nawilżenie- następca Cetaphilu, mam nadzieję że mi przypadnie do gustu.
- Iwostin Purritin chusteczki oczyszczające - gratis do Rehydrinu, chyba mogą zastąpić tonik. W opakowaniu jest 14 sztuk, idealne na krótki wyjazd.

I dla wytrwałych czytelniczek oraz dla tych, które tylko przemknęły przez zdjęcia, a przy poniższym się na pewno zatrzymają, moje nowe lakierowe ślicznotki:


- a-england Tristam, Picture Polish Festival, Lynderella - Lucky Numbers, Thank Blue!, The Glittering Crowd, Connect The Dots, Ludurana Aurora Boreal - Supremo
- Colour Alike - Diskorelaks, Karamba, Zmierzch, Czysta Krew, Sensique Fantasy Glitter - Confetti,  Essence ozdobne naklejki na paznokcie - kupione pod wpływem lusterka Em, też lubię śnieżynki :)

Tylko malować, malować :D

Kupiłam też zapas pokrzywy fix na trzy miesiące i piję co wieczór po dwie saszetki (baby-hair, nadchodźcie!) oraz 1 litr oleju lnianego Oleofarm - pomyślałam, że jak nie zniosę jego smaku, to zużyję do olejowania; co prawda czasem zapominam go wypić, ale dla mnie jest fascynująco gorzki w nietypowy sposób, za każdym razem mnie zadziwia :) może "lubię" to za duże słowo, ale piję z przyjemnością.
I to wszystko, mniej niż ostatnio, ale wciąż dużo do opisywania. Następny tak rozwlekły post - za miesiąc!

9 komentarzy:

  1. Świetne zakupy!
    A te lakiery...*.* Oddawaj! ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle Ci idzie zużywanie:D
    Jestem bardzo ciekawa tych brokatowych lakierów.Wyglądają cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Od dwóch tygodni stosuję Jantar, jednak mam problem z regularnością;) Zapominam lub zwyczajnie mi się nie chce...
    Lubię kosmetyki Farmony. Aktualnie mam szampon z miłorzębem, stosuję co kilka dni jako alternatywę dla szamponów eko-naturalnych.
    A jeśli chodzi o logonę, to chcę tooo! :D Od dawna się czaję i pewnie neibawem zakupię, bo już wielu pozytywnych opinii się naczytałam. Pewnie pięknie pachnie paczulką, ach... ;-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Logonę kupiłam od razu dwie tubki, więc pod koniec drugiej trochę już byłam znudzona, lubię zmieniać. I nieco zbyt rzadka jak na maseczkę. Ale generalnie polecam :)

      Usuń
  4. Trochę tego zużyłaś :D
    Lakiery cuuudowne ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. aleee cudne lakiery :D zazdroszczę każdego jednego ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Tez wcieram jantara, pije drozdze od ponad 2 miesiecy i faktycznie to dziala. Mam mnostwo malych antenek a wlosy rosna szybciej niz wczesniej :)

    OdpowiedzUsuń