Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

środa, 9 listopada 2011

Moja pierwsza zabawa z fimo

Mniej więcej miesiąc temu zamówiłam na eBayu dwa zestawy gotowych plasterków fimo - uznałam, że nie chce mi się męczyć z samodzielnym cięciem tych długich lasek :-). Przesyłki z Hongkongu dotarły po niecałych dwóch tygodniach, oto zawartość:



Łącznie ok. 360 sztuk, za uśmiechnięte buźki (w pudełku) zapłaciłam 8,13 zł, za mieszankę (bez pudełka) 7,77. Tyle możliwości za tak niewielką kasę :-)
Oto mój fimo debiut. Nałożyłam bazę, dwie warstwy Models Own Feeling Blue,  zwykły topcoat i zaczęłam nakładać buźki przy pomocy sondy. I niestety rozczarowanie - nie chciały porządnie przylegać, brzegi masakrycznie odstawały. Ozdobiłam więc tylko lewą dłoń, nałożyłam drugą warstwę topcoatu i poszłam spać z myślą, że rano będę musiała zmyć. Po przebudzeniu rzut oka i niespodzianka - w nocy plasterki postanowiły się porządnie przyczepić do paznokci i już nie odstawały. Wyglądało to całkiem przyzwoicie nie licząc poodbijanych śladów pościeli, więc użyłam jeszcze Seche Vite. Widać pęcherzyki powietrza, bo nie żałowałam topcoatu, ale całość bardzo mi się podoba - taka wesolutka - i raz na jakiś czas zamierzam sobie tak szaleć:-)



Mam już dwudziestu obserwatorów! Bardzo się cieszę, dziękuję Wam i pozdrawiam gorąco w ten listopadowy wieczór :-)

7 komentarzy: