Z wrześniowego urlopu w Grecji oczywiście musiałam sobie przywieźć jakąś lokalną lakierową pamiątkę :-). W każdej aptece były dostępne kosmetyki Korres. Czytałam o nich wcześniej w internecie, niewielki wybór jest zresztą w naszych Sephorach (przypuszczam, że po mocno zawyżonych cenach).
Mają bardzo kuszące żele pod prysznic, szampony, odżywki do włosów, masła do ciała i kto wie co jeszcze, nie przyglądałam się wszystkiemu bo wiedziałam, że nie mogę zbyt dużo kupić. Generalnie przed totalnym zakupowym szaleństwem powstrzymały mnie dwie rzeczy - konieczność przestrzegania limitu bagażu i moje zapasy kosmetyczne :-). Kupiłam więc tylko dwa żele pod prysznic - waniliowo-cynamonowy i jałowcowo-rumowy, szampon z proteinami ryżowymi i oligoelementami, masło do ust z gujawą, dwa lakiery i topcoat (ten ostatni to porażka, niestety praktycznie nie wysycha, po przebudzeniu mam odciski pościeli na paznokciach - a nie jest tak, że maluję i od razu się kładę, czasem siedziałam parę godzin z lakierem zanim poszłam spać).
Lakier nr 95 nosi nieskomplikowaną nazwę Grey Brown i tak też wygląda - z przewagą brązu nad szarością. Kojarzy mi się z błotem, lubię taki kolor na paznokciach i mam kilka podobnych. Dwie warstwy kryją idealnie. Kolor zupełnie nieurlopowy, w przeciwieństwie do mojego drugiego nabytku, który kiedyś pokażę :-)
ładny :)
OdpowiedzUsuńcudo :)
OdpowiedzUsuńładniutki :)
OdpowiedzUsuńŚliczny :)
OdpowiedzUsuńpodoba się, takiego brązu brak w moim lakierowym pudełeczku;)
OdpowiedzUsuń