Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

środa, 16 listopada 2011

Korres - Grey Brown

Z wrześniowego urlopu w Grecji oczywiście musiałam sobie przywieźć jakąś lokalną lakierową pamiątkę :-). W każdej aptece były dostępne kosmetyki Korres. Czytałam o nich wcześniej w internecie, niewielki wybór jest zresztą w naszych Sephorach (przypuszczam, że po mocno zawyżonych cenach). 
Mają bardzo kuszące żele pod prysznic, szampony, odżywki do włosów, masła do ciała i kto wie co jeszcze, nie przyglądałam się wszystkiemu bo wiedziałam, że nie mogę zbyt dużo kupić. Generalnie przed totalnym zakupowym szaleństwem powstrzymały mnie dwie rzeczy - konieczność przestrzegania limitu bagażu i moje zapasy kosmetyczne :-). Kupiłam więc tylko dwa żele pod prysznic - waniliowo-cynamonowy i jałowcowo-rumowy, szampon z proteinami ryżowymi i oligoelementami, masło do ust z gujawą, dwa lakiery i topcoat (ten ostatni to porażka, niestety praktycznie nie wysycha, po przebudzeniu mam odciski pościeli na paznokciach - a nie jest tak, że maluję i od razu się kładę, czasem siedziałam parę godzin z lakierem zanim poszłam spać).
Lakier nr 95 nosi nieskomplikowaną nazwę Grey Brown i tak też wygląda - z przewagą brązu nad szarością. Kojarzy mi się z błotem, lubię taki kolor na paznokciach i mam kilka podobnych. Dwie warstwy kryją idealnie. Kolor zupełnie nieurlopowy, w przeciwieństwie do mojego drugiego nabytku, który kiedyś pokażę :-)




5 komentarzy: