Lubię przy okazji stosowania maseczek do twarzy potraktować też usta peelingiem przeznaczonym specjalnie dla nich. Niewiele firm ma je w swojej ofercie, stąd raczej niewielki wybór. Pierwszy, jaki wpadł mi w ręce, to sztyft The Body Shop. Pamiętam, że był zielony, pachniał miętowo, dobrze ścierał (chyba zawierał zmielone drobinki pestek brzoskwini) i jedyną wadą było to, że praktycznie od razu się złamał u nasady. Na stronie firmowej już go nie widzę, więc zapewne został wycofany z oferty. Kolejny był z firmy Benefit, zestaw dwóch tubek pod nazwą Dr Feelgood Lipscription - czyli peeling i balsam do ust. Wiem, że peeling miał w składzie kwasy AHA i chyba dodatkowo jakieś drobinki, wspominam go miło, ale czytałam niedawno że został wycofany i na stronie producenta go nie ma, więc musi to być prawda. Wniosek stąd płynie taki, że jeśli podoba wam się peeling do ust z jakiejś firmy, ale szkoda wam kasy, lepiej jednak go kupić, bo chwilkę później może być to już niewykonalne. Pamiętam, że lata temu śliniłam się do zestawu Chanel - to był chyba gommage w zestawie z gumeczką do ścierania plus balsam nawilżający, ale kosztował jakieś kosmiczne pieniądze i nie skusiłam się. Dziś, gdy wiem, że peelingi do ust wystarczają na długie miesiące stosowania i mogłabym kupić Chanel, założę się że już nie istnieje.
Ale czas na bohatera dzisiejszej notki - mój aktualny ścieraczek z firmy Everyday Minerals - jak widać, ich produkty pielęgnacyjne noszą nazwę Everyday Naturals.
Widok z góry, z dołu i od środka :)
Słoiczek był opakowany w uroczy tkaninowy woreczek (który gdzieś schowałam i nie wiem gdzie teraz jest), do którego była dołączona karteczka z opisem produktu. Zapewne ją wyrzuciłam od razu, skład podaję zatem ze strony polskiego sklepu:
Skład: | cukier, olej z nasion słonecznika*, wosk z Euphorbia Cerifera (Candelilla), masło Shea*, olej z nasion jojoby*, masło Murumuru, kakaowiec właściwy, olejek ze skórki pomarańczowej, witamina E. * oznacza składniki organiczne |
Po roztarciu wygląda jak poniżej - kryształki cukru się stopniowo rozpuszczają, ale trwa to parę minut, więc efekt ścierający jest. Masła i olejki nawilżają i natłuszczają, po umyciu usta są więc wygładzone i natłuszczone, ale oczywiście warto nałożyć jakiś balsam.
Zapach bardzo jadalny i kuszący, słodko-pomarańczowy. Na szczęście umiem się powstrzymać przed oblizywaniem ust w czasie peelingowania, ale specjalnie dziś przetestowałam smak i muszę wam powiedzieć, że jest przepyszny, czuć po prostu cukier i skórkę pomarańczową.
Kosmetyki Everyday Naturals są wegańskie i nietestowane na zwierzętach. Peeling robi to, co do niego należy, pięknie pachnie i smakuje, jest niesamowicie wydajny i będę go miała zapewne jeszcze przez długie miesiące. Wad więc nie widzę, może poza jedną - trzeba go kupić przez internet. Aktualna cena - 22,90 + przesyłka.
A kiedy już się skończy - przypuszczalnie kupię jego braciszka, czyli Citrus & Vanilla Sitting In A Tree K.I.S.S.I.N.G. Bardzo podoba mi się nazwa, mam więc nadzieję, że do tego czasu go nie zdążą wycofać!
O kurczę, nawet nie wiedziałam, że istnieją peelingi do ust :)
OdpowiedzUsuń