Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

piątek, 1 marca 2013

Lutowe zużycia/zakupy

No nie postarałam się w lutym zupełnie...niedokończone resztki kosmetyków pętają się wszędzie i nawet umieszczenie końcówki kremu do rąk w okolicy łóżka nie działa...nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Skromniutkie zużycia:


Bioderma Sebium H2O płyn micelarny - kupiony w supercenie 13 PLN dla porównania z Sensibio; owszem, dobry do demakijażu twarzy ale jednak wolę Sensibio - mogę go używać również do powiek. Sprytna pompka czasem mnie bawi, a czasem drażni - przy nieuważnym naciskaniu często płyn nie wsiąka w wacik lecz ulatuje w powietrze.
- Boots Skin Clear One-Touch Spot Stick - do stosowania miejscowego na wypryski, tani i zaskakująco skuteczny; zakupu jednak nie powtórzę (na stronie Boots jest nowa wersja 6 ml, mój miał 8 ml) - czy to z powodu wielomiesięcznego stosowania kremów z kwasami, czy to z powodu starzenia skóry :) praktycznie na mej twarzy nie wyskakują żadne przykre niespodzianki (mam nadzieję, że pisząc to nie wywołam wilka z lasu...)
- Lush żel pod prysznic Grass - piękny zapach, dla mnie jak chatka czarownicy na wyjątkowo podmokłych bagnach. Zdecydowanie muszę mieć zawsze chociaż jeden żel pod prysznic z Lush - lubię, kiedy po prysznicu intensywny zapach żelu zostaje w łazience. 
- Alverde żel pod prysznic grejpfrut&bambus - polski sklep Lush podobno już coraz bliżej, drogeria DM pozostaje w strefie marzeń...a szkoda, lubię kosmetyki Alverde. Żele może mało wydajne, ale przyjemnie pachnące. I chyba jednak wolę, jak żel jest bezbarwny :)
Babydream für Mama Wohlfül-Bad - balsam do kąpieli - u mnie pełnił funkcję szamponu. Obecnie do kupienia w nowym opakowaniu. Uwielbiam zapach tej serii, ale odkąd do mycia włosów wolę Facelle, już nie muszę na ten produkt polować w Rossmannie - wystarczy mi oliwka, którą zresztą znacznie łatwiej kupić.

I to niestety tyle. Przybyło znacznie więcej:


- hurtowy zakup płynu do mycia Facelle - trzy sztuki wersji Sensitive i dwie Fresh dla odmiany. Już pisałam, ale się powtórzę - doskonały szampon do częstego mycia/żel pod prysznic/żel do higieny intymnej/żel do mycia twarzy/płyn do prania pędzli :D
- olej z orzechów włoskich - kupiony specjalnie dla marchewkowego ciasta z bloga Moje Wypieki, które rzeczywiście jest doskonałe! Po otwarciu olej należy zużyć w ciągu 4 tygodni, z pewnością więc wyląduje na moich włosach (rzadko biorę się za pieczenie ciast, chociaż muszę też wypróbować ten olej w muffinkach).


- lakierowe zakupy z transdesign: LeChat Electric Masquerade, China Glaze Shape Shifter, Orly Smolder, Ruby Wing Festival, Seche Vite topcoat (podejście nr 2 - może tym razem pokonam "kurczący się" lakier...)
- fioletowy i szary "zamsz do paznokci" z allegro. Jeszcze nie testowany.


- to nie zakupy, ale upominek od mojej Lakierowej Wróżki - bardzo dziękuję :-*. Opierałam się długo lakierom Jolly Jewels, ale najwyraźniej są nieuniknionym przeznaczeniem każdej lakieromaniaczki - nowe odcienie też są całkiem interesujące i chyba się skuszę...


I na zakończenie moje totalne szaleństwo w perfumerii Lulua. Mój wymarzony flakon Avignon i próbkowy obłęd - tu mnie trochę poniosło, ale co tam, urodziny w lutym miałam! To prezent ode mnie dla mnie :) Ciekawe, czy w którymś zapachu się zakocham - mam nadzieję, że nie w najdroższym...

2 komentarze:

  1. Ale się obkupiłaś lakierowo :) śliczne kolorki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale masz dużo lakierów:D

    Zapraszam Cie na mojego bloga: http://milano-infusion.blogspot.com/ Dopiero zaczynam, może polecisz mnie na swoim blogu?:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń