Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Pożyczone od Mamy: OPI - I Pink I Love You

Lakier pochodzi z 2009 roku z kolekcji Fairytale Bride. Bardzo przejrzysty róż opalizujący na fioletowo.  Nałożyłam trzy warstwy i spokojnie mogę stwierdzić, że mam wrażenie niepomalowanych paznokci. Lakier kompletnie nie mój (zresztą nie jest mój), poza tym mam pożółkłą płytkę i nieładne, nierówne białe końcówki, nie czuję się więc w nim komfortowo :) 





8 komentarzy:

  1. Z daleka wygląda fajnie, jednak u siebie też bym go raczej nie widziałam

    OdpowiedzUsuń
  2. no efekt zdecydowanie nie dla mnie :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Odcień bardzo ładny :) Tylko te opalizujące drobinki kłują w oczy i psują cały efekt

    OdpowiedzUsuń
  4. Fioletowego opalizu bardzo nie lubię i w butelce faktycznie słabo wygląda. Ale na paznokciach wcale nie jest tak źle! Przesadzasz, Dear :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Moja Mama też go ma:) Chyba nie moja opowieść.

    OdpowiedzUsuń
  6. lakier jest bardzo delikatny i raczej taki...frechowy.
    szkoda, że końcówki tak prześwitują, jest bardzo delikatny... taki maminy :)

    OdpowiedzUsuń