Właściwie kolor bardzo podobny do A List z poprzedniej notki (pod koniec mojego czerwonego miesiąca zrobię parę porównań :)), czerwień jest trochę bardziej intensywna.
Zalety NfuOh w odniesieniu do Essie:
- wystarczyły tylko dwie warstwy - białe końcówki są w rzeczywistości dużo mniej widoczne
- ciekawa butelka ;)
Wady - na pędzelek nabierało się za dużo lakieru, przez co dużo łatwiej upaprać skórki, co oczywiście uczyniłam. Wyższa cena (razem z przesyłką ok. 28 PLN).
Tak wygląda butelka z przodu...
A tak z tyłu...
I jak zwykle na koniec kciuk, który pomalowałam najgorzej i musiałam przyciąć bardziej niż zwykle...
Ostatnio nadużywam wielokropka, sorry. Wariuję w ten upał, już nie mogę!
fajna czerwień ,taka klasyczna :)
OdpowiedzUsuńO rany! przepadłam!!!!
OdpowiedzUsuńCUDNA czerwień!!!!!
uwielbiam czerwień na paznokciach, jest bardzo kobieca;)
OdpowiedzUsuńTa czerwień również piękna :D
OdpowiedzUsuńA upały też dają mi się we znaki, dlaczego nie może być chłodniej...? -.-
bardzo ładna czerwień ;)
OdpowiedzUsuń