Being a woman is worse than being a farmer - there is so much harvesting and crop spraying to be done: legs to be waxed, underarms shaved, eyebrows plucked, feet pumiced, skin exfoliated and moisturized, spots cleansed, roots dyed, eyelashes tinted, nails filed, cellulite massaged, stomach muscles exercised. The whole performance is so highly tuned you only need to neglect it for a few days for the whole thing to go to seed.
Helen Fielding "Bridget Jones's Diary"

sobota, 21 kwietnia 2012

Tag: 5 moich urodowych obsesji



Tagiem obdarzyła mnie Ejndzel z Bloga pisanego lakierem do paznokci - dziękuję!

Zasady:
1) Napisz kto Cię otagował i zamieść zasady
2) Zamieść baner tagu i wymień 5 rzeczy w Twoim wyglądzie, na których punkcie masz małe obsesje ;)
3) Staraj się myśleć kreatywnie i nie przepisywać odpowiedzi od innych ;)
4) Krótko wyjaśnij swój wybór. Możesz także wkleić zdjęcie każdego elementu ciała.
5) Zaproś do zabawy 5 lub więcej blogerek.
 

Właściwie to nie widzę u siebie żadnej obsesji związanej ściśle z wyglądem - wiadomo, że nigdy nie będę wyglądać jak np. Jessica Alba. Dlatego trochę naciągnę zasady i napiszę po prostu, jakie mam kosmetyczno-urodowe odchyły odbiegające moim zdaniem od "normy".

1. Lubię mieć duży wybór żeli/olejków pod prysznic.


Pisałam już o tym kilka razy. Lubię zmieniać zapachy i kupować nowe. Zebrałam aktualny zbiór do tego zdjęcia i właściwie patrząc na nie pomyślałam - "wcale nie jest tego dużo, spokojnie mogę coś dokupić" :).

2. Kiedy latem jest faza upałów, szukam kosmetyków chłodzących.


Niestety bardzo o nie trudno (z wyjątkiem tych na cellulit), a jak już pojawi sie coś fajnego, to mogę być pewna, że niedługo zostanie wycofane. Z rozrzewnieniem wspominam żel do ciała Avon z serii bodajże Soft & Senses w żółtej tubie - kupowałam przed wakacjami dwa, trzymałam w lodówce i byłam z niego cholernie zadowolona, efekt chłodzący był dość długotrwały. Potem była moda na kosmetyki aromaterapeutyczne - pamiętam świetną mgiełkę do ciała Lancome i mleczko do ciała też Lancome Aromatonic z zawartością talku. Oraz pomarańczową galaretkę do ciała Yves Rocher też aromaterapeutyczną. Wycofali, wszystko wycofali :(
Widoczne na zdjęciu masło Yes To Cucumbers kupiłam w desperacji na eBayu w ilości 2 sztuk - niestety "cooling" w nazwie nie oznacza efektu chłodzenia...

3. Codziennie mam na twarzy filtry przeciwsłoneczne.


To gatunek kosmetyczny, którego nienawidzę, ale i tak używam z powodu kwasowej kuracji. Nie znoszę filtrów - bielą, zalepiają, błyszczą, mażą się i sprawiają, że makijaż jest mniej trwały. Niektóre robią to w mniejszym stopniu, ale nie wierzę, żeby istniał jakiś krem bez tych wad. Chociaż wciąż szukam...

4. OK, najbardziej związane z wyglądem - jak wiadomo, lubię mieć pomalowane paznokcie :)



A gdy przypadkiem w pracy odpryśnie lakier i  nie mogę zmyć i przemalować, od razu czuję się gorzej i niekomfortowo :)

Złamałam większość tagowych zasad, więc do kompletu nikogo nie taguję :)

4 komentarze:

  1. ale fantastyczne paznokcie!:)

    Zapraszam na nowy post:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Filtry, dziadostwo jak ich mało (ze wszystkim co o nich napisałaś się zgadzam), a również nie wyobrażam sobie bez nich wyjść z domu;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Filtry to również i moja zmora. Bioderma AKN Mat okazała się całkiem dobrą opcją. Chwalone przez dziewczyny są też filtry azjatyckie, ale sama nie testowałam ich jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  4. podpisuję się obiema ręcyma pod punktem 1 i 4 :-D

    OdpowiedzUsuń