Na lotnisku w Barcelonie wpadłam w lekki zakupowy szał i nabyłam m.in. dwie pomadki z firmy L'Oréal. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że Rouge Caresse to europejska nazwa pomadek opiewanych przez The Urban State of Mind tutaj i myślałam, że w naszym kraju są niedostępne. Dopiero po powrocie do Polski odkryłam, że moje pomadki spokojnie leżą i czekają na klientki chociażby w Rossmannie, w dodatku są tańsze niż w hiszpańskiej strefie bezcłowej :). Jednak nie wydaje mi się, żeby zastępowały u nas Colour Riche Balm - dlatego dalej znajduje się on na mojej wish-list.
Kilka słów od firmy:
(źródło: http://www.lorealparis.pl)
Zmysłowy kolor w nowej odsłonie:
1. Niezwykłe doznanie, lekka jak powietrze, bez nadmiaru;
2. Zmysłowa aplikacja, miękka, kremowa konsystencja;
3. Nieprawdopodobnie świeże, pełne blasku koloru.
Formuła błyszczyka i pomadki w jednym daje komfort noszenia, łatwość aplikacji i niezwykły efekt na ustach.Dzięki olejkowo-kremowej konsystencji, szminkę łatwo jest rozprowadzić na ustach - wystarczy przeciągnąć sztyftem po wargach aby pojawił się kolor pomadki i blask błyszczyka, a usta zachowują swoją naturalną fakturę.Teraz już nie musisz łączyć klasycznej pomadki z błyszczykiem. Wystarczy ci ROUGE CARESSE.
Ekstremalna miękkość i gładkość. Połączenie polimeru, nadającego aksamitny efekt,z masłem jojoba pozwala uzyskać niezwykle miękką i bardzo zmysłową konsystencję.
Wyjątkowa lekkość i delikatność. Konsystencja delikatnie otula usta, przynosi uczucie komfortu i pozwala na optymalne rozprowadzenie pomadki podczas aplikacji. Usta są miękkie i wyglądają zmysłowo.
Ochrona ust. Utworzona na ustach warstwa stanowi skuteczną barierę przed ich wysuszaniem. Usta są chronione przed wysuszeniem i nawilżone aż do 6 godzin*.
Powyżej i poniżej - z lewej 102 Mauve Cherie, z prawej 103 Sweet Berry. Po dłoni przejechałam pomadkami raz, pierwsza ma większe skłonności do zbijania się w grudki.
Efekt najlepiej widać na ustach, dlatego postanowiłam je pokazać. Najpierw gołe usta (rany, widać już, że zanika mi czerwień wargowa czy jak to się fachowo nazywa :))
Mauve Cherie:
Sweet Berry:
Z obydwu jestem zadowolona, ale wolę jednak tę drugą - sprawia, że usta wyglądają ładnie i naturalnie. Chociaż to za pierwszą zgarnęłam raz komplement :). A Wam która się bardziej podoba?
103 wygląda naprawdę ładnie :)
OdpowiedzUsuńCałkiem ładnie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post:)
Sweet Berry bardzo, ale to bardzo mi się podoba. Ja mam w odcieniu 303 i jestem zachwycona nią.
OdpowiedzUsuńSweet Berry jak najbardziej na tak ;)
OdpowiedzUsuńTen drugi jest przepiękny ;)) Jak będę w Hiszpanii to na pewno zakupię ;)
OdpowiedzUsuńWystarczy wycieczka do Rossmanna ;)
UsuńSą są nawet mordują nas reklamą w TV.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie druga ładniejsza,usta wyglądaja tak naturalnie i soczyście.
chyba druga, ale obydwie są ładne :)
OdpowiedzUsuńMasz świetny blog wiesz? :) na pewno będe tu zaglądać częściej :) Obserwujemy? buziaki:***
OdpowiedzUsuńOooooo Mad, jakie Ty masz fajne usta! Mi tam najbardziej się wersja "goła" podoba! :oP
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miły komplement :)
UsuńPiekne usta <3
OdpowiedzUsuńA Opis producenta - bezcenny. Zmysłowe to, niezwykłe tamto. Przysięgam, gdybym nie wiedziała ze to szminka myślałabym, że to reklama wibratora ;P
Dziękuję :)
Usuńmuszę kiedyś spojrzeć na reklamy wibratorów, ciekawe co tam wypisują :D
one są świetne, biją na głowę Riche Balm:]
OdpowiedzUsuńAle i tak marzy mi się chociaż jeden Riche Balm, żeby przekonać się na własnych ustach :)
Usuń